Na temat Chaima Rumkowskiego wypowiadało się wielu, wracając wspomnieniami do lat wojny i czasów wcześniejszych. Najczęściej były to opinie niepochlebne, wręcz wrogie mu. Obrazu dopełniały jego kontakty z niemieckim okupantem, władza jaką w czasie wojny otrzymał, a wreszcie suche fakty dotyczące choćby wywózek na śmierć mieszkańców łódzkiego getta którym Rumkowski zarządzał. Tymczasem niedawno ukazał się nieco odmienny przekaz z tamtych czasów. Jedna z sekretarek Rumkowskiego, Etka Daum przez cały czas swojego pobytu w getcie prowadziła dziennik, w którym dużo miejsca poświęciła swojemu przełożonemu. Ponieważ zaś mieszkała w getcie przez całe niemal jego istnienie, jej dziennik to poniekąd kronika tego miejsca. Niestety dziennik zaginął, Etka nie odnalazła go w skrytce wracając po wojnie na teren byłego już getta. Po latach postanowiła odtworzyć zapiski. Sporządziła notatki, uzupełniając je o relację z późniejszych doświadczeń obozowych. Zapiski były ponoć nieco chaotyczne, należało więc je przeredagować. Na prośbę syna pani Etki podjęła się tego Elżbieta Cherezińska. \”Byłam sekretarką Rumkowskiego\” nie jest więc dziennikiem z getta w ścisłym tego słowa znaczeniu, a próbą jego odtworzenia. Pewne szczegóły mógł zatrzeć czas, inne być może zaginęły lub zmieniły wydźwięk podczas redagowania przez pisarkę, czytając jednak ma się nieodpatre wrażenie, że to przekaz bezpośredni z tamtego miejsca i czasu, słowo w słowo spisany wówczas przez młodziutką Etkę.
\”Byłam sekretarką Rumkowskiego\” to dziennik młodej kobiety, dziewczyny właściwie. Moment, w którym rozpoczyna prowadzenie zapisków jest niepokojący – właśnie złożyła podanie o pracę w biurze zarządu nowoutworzonego łódzkiego getta. Trudny moment, choć dziewczyna jeszcze nie przeczuwa zła, którego wkrótce będzie świadkiem, a nawet mimowolnym uczestnikiem. Zaczyna więc pisać z pewnym niepokojem, ale jeszcze bez strachu. I choć kolejne lata przynoszą coraz trudniejsze momenty, jej zapiski nie przybierają jedynie minorowych tonów. Tu chciałoby się zacytować tytuł książki Marka Edelmana \”I była miłość w getcie\”, bo Etka poznaje tu swojego przyszłego męża i zakochuje się w nim. Pomiędzy doniesieniami o kolejnych rozporządzeniach, budowach nowych obiektów, dobrych i złych humorach Biebowa, przepychankach na \”szczytach władzy\” getta, zmartwieniach Rumkowskiego, lęku o bliskich, śmierciach, chorobach i głodzie, znajduje dziewczyna miejsce na relacje z randek z ukochanym Iziem, napomknienie o kawałku pachnącego mydła który udało jej się zdobyć, czy kilka słów o wiosennych kwiatach. Przekazuje nam tym samym codzienność getta, spojrzenie mieszkańca na jego ulice, obyczaj, prawa i trudności.
Z dziennika można dowiedzieć się wiele na temat historii getta, o budowanych obiektach, mieszkańcach, warunkach sanitarnych, epidemiach, szpitalach, zakładach pracy. Etka pisze również o relacjach jakie panują na terenie getta – zarówno o pozytywnych zachowaniach, jak i o próbach oszustw, wyłudzeń, wzajemnej wrogości, zawiści, a także o lęku i przerażających podejrzeniach, które wszak w większości okazały się prawdziwe. Pokazuje zmęczone, głodne, załamane psychicznie społeczeństwo, którego głównym pragnieniem jest się najeść i przeżyć – a czasem po prostu umrzeć. Po prostu ludzie doprowadzeni do skraju wytrzymałości, próbujący zachować resztki swojej godności, często upadający pod ciężarem mąk fizycznych i psychicznych. Nie jest to obraz pełny oczywiście, ogranicza się do pola widzenia jednej osoby, w dodatku osoby o nieco lepszej sytuacji niż przeciętny mieszkaniec getta. Niemniej jest to spojrzenie sekretarki samego Rumkowskiego, która miała pewien wgląd w codzienność władz i informacje o sprawach, których zwykli mieszkańcy getta przeważnie poznawali jedynie skutki. Dziennik napisany jest znakomicie – zrozumiale, obrazowo, faktami i emocjami kreśląc sytuację w łódzkim getcie. Trudno go jednak czytać mając świadomość ku czemu to wszystko zmierza i jak bardzo obawy i podejrzenia mieszkańców getta są prawdziwe.
Sam Rumkowski pojawia się w niemal wszystkich zapiskach Etki Daum. Dziewczyna pisze o nim z szacunkiem, ufa mu, pisze o tym jak ciężko jest mu podejmować decyzje dotyczące kolejnych wywózek. Jej widzenie Przełożonego\\Prezesa – jak o nim pisze – jest skrajnie odmienne od relacji innych mieszkańców getta czy jego znajomych sprzed wojny. Co prawda widzi jego wady, jego pewną magalomanię, zamiłowanie do sprawowania władzy, jednak – choć czasem można wyczuć w jej słowach pewien żal, nawet uszczypliwość wobec przełożonego – pisze o tym wszystkim jakby mimochodem, jak o słabostkach wielkiego człowieka. Właściwie zdaje się być obiektywna, niemniej w świetle innych relacji trudno zaufać jej osobistym odczuciom w pełni. Pisze na przykład o miłości i opiece, jaką Rumkowski otacza dzieci, wspominając, że przed wojną był dyrektorem placówki opiekuńczej – tymczasem o jego działalności w tej placówce przetrwały negatywne relacje. Do tego wywózka dzieci z września 1943 roku ? rzecz, którą pojąć chciałam najbardziej sięgając po książkę Cherezińskiej. Jak to możliwe, że nie podniósł się bunt, że wielki orędownik dzieci pozwala na ich wywózkę nie podejmując prób siłowych, zadowala się oficjalnymi próbami? Po lekturze niczego w tej sprawie nie pojęłam bardziej – i choć staram się nie oceniać, mam w pamięci powstanie w getcie warszawskim, bunt w Treblince, Korczaka, Sendlerową i tych wszystkich, którzy nie godzili się na dictum niemieckie lub poświęcili siebie, gdy nie pozostało już nic innego. Nie wiem jak do tego podchodzić, jak rozumieć, a trudno domagać się prawa do oceny nie doświadczywszy na sobie przeżyć mieszkańców getta. Może ma rację Cherezińska pisząc za Etką Daum: \”Ja przestaję się dziwić czemukolwiek. Oduczyłam się też oceniać ludzi.\”
Iwona Ladzińska