Naturalista to powieść bardzo zaskakująca, przede wszystkim dlatego, że dawno nie czytałam książki, w której główny bohater miałby tak nieprawdopodobne szczęście tudzież umiejętności pozwalające mu przetrwać, przystosować się czy też rozwiązać wiele trudnych kwestii. Ostatnim takim bohaterem był Mark Watney, który musiał wiele, wiele długich dni przetrwać sam na Marsie. Naturalista wprowadza kolejnego, choć już nie tak (jeśli w ogóle) dowcipnego protagonistę, który będzie musiał zmierzyć się z zastępami niedoedukowanych i mało ambitnych policjantów, kilkoma zwłokami oraz jednym potwornym (chyba) niedźwiedziem…
Theo Cray jest profesorem biologii obliczeniowej, a także stypendystą naukowym i geniuszem, jak się okazuje, nie tylko w jednej dziedzinie. Kiedy pewnego dnia w lasach Montany zostają znalezione zwłoki jego byłej studentki, profesor (w wyniku zbiegu okoliczności) szybko staje się podejrzanym. Później okazuje się jednak, że dziewczyna zginęła rozszarpana przez niedźwiedzia. Jednak coś w tej sprawie nie daje Cray?owi spokoju. Mężczyzna zaczyna węszyć i trafia w sam środek piekła?
Powieść Naturalista wywołuje ambiwalentne uczucia. Z jednej strony to świetny thriller posiadający wartką akcję i ciekawy wątek kryminalny, a z drugiej przerysowanie i ilość nieprawdopodobieństw może wzbudzać śmiech. Przy czym jest coś takiego w tej powieści, co sprawia, że trudno jest odbierać ją negatywnie, nawet jeśli wiarygodność prezentowanej w niej historii jest niska.
Theo Cray wcale nie jest bohaterem przez duże B, nie jest też wzorem charakternego, wzbudzającego sympatię czytelników protagonisty ? kojarzy się bardziej z bardzo mądrym pierdołą, którego szczęście odnajduje w nawet najbardziej pechowych sytuacjach. Często można mieć wrażenie, że po prostu płynie on na fali zmieniającej się i rozwijającej fabuły, i w zasadzie z nim czy bez niego, zmiany te tak czy siak by następowały, a mimo to nie jest to kwestia wartościująca i wpływająca na odbiór Naturalisty, przynajmniej dla mnie ? bo wierzę, że jeśli ta powieść nie przypadnie komuś do gustu, to właśnie to będzie jedyny argument wpływający na ten stan rzeczy.
Osobnym tematem pozostaje intryga kryminalna, w którą wplątuje się bohater. Pomysł jest świetny, choć równie naciągany co procesy myślowe profesora. Jednak klimat i pełne napięcia opisy sprawiają, że czytając tę lekturę, nawet w łóżku odczuwałam dyskomfort i osobliwy lęk przed tym co czai się w lasach Montany, a to potęgowało moje pozytywne wrażenia (bądź co bądź, tego właśnie oczekujemy sięgając po thrillery/kryminały). Andrew Mayne stworzył naprawdę interesującą i obfitującą w szereg wrażeń powieść, której warto dać szansę bowiem pomimo wielu niedociągnięć, okazuje się że obcowanie z tą historią przynosi wiele emocji i czystej frajdy.
Żaneta Fuzja Krawczugo