Trzeciego stycznia obchodziliśmy rocznicę urodzin Tolkiena, co od lat staje się pretekstem do czytania jego książek. Wprawdzie jeszcze kilka lat temu, rynek dzieł tego autora w Polsce był dosyć ubogi, ale sytuacja była dynamiczna, bowiem syn Tolkiena, jednocześnie opiekun jego spuścizny intensywnie redagował pisma ojca i dzięki temu możemy, także w Polsce cieszyć się większą ilością czytania. Możemy pozostawać w Śródziemiu, chociaż wiadomo umiarkowany fan, nigdy nie wyjdzie poza Władcę Pierścieni i Hobbita, a to są tylko czubki góry lodowej. Pozostałe dzieła, bywają bardziej wymagające, ale wcale nie nudniejsze. Po prostu inne. Na pewno trzeba być wielbicielem mitologii, bo często te inne opowieści zawierają najwięcej takich elementów. Ja dekadę temu odkryłam opowieść o początkach Ardy i przepadłam bez wieści.
Najnowsza książka, jest, jak zapowiada syn Tolkiena, ze względu na jego wiek ostatnim dziełem. Syn autora tradycyjnie wprowadza nas w kontekst, bardzo skrupulatnie przytacza genezę tej opowieści, jej powiązania, a także to jak historia ewoluowała. Ilustrowana ze smakiem, książka przedstawia dzieje Gondolinu, ukrytego miasta elfów, które wznoszone kilkadziesiąt lat, przez długi czas cieszyło się względnym spokojem, z racji tego, że nikt nie znał jego położenia. Jednak siły zła nie spały. Morgoth, który wraz z Ungoliatą zniszczył Drzewa i skradł Silmarillie, ukrywał się w otchłaniach Angbadu. Dowiaduje się od elfa z Gondolinu, zazdrosnego o miłość królewny do człowieka o tym, gdzie ukryty jest Godnolin i rusza na miasto. Taki jest początek końca. Sama historia jednak nie od początku miała taki kształt i Christopher Tolkien przedstawia nam różne wersje. Dajcie się porwać!
Muszę się przyznać, że nie jestem fanką Hobbita, kilka razy robiłam próby polubienia, książkę przeczytałam, ale prócz wczesnej lektury w wieku lat nastu, nie umiem się przekonać i mnie to nudzi. Jestem fanką epickiego Tolkiena, Tolkiena, który kreuje świat, tworzy zależności. Bardzo lubię opowieści z Pierwszej Ery, pierwotne zło w osobie Morgotha, który wybiera zło, ale Valarowie, sami szlachetni i dobrzy, Ci co słyszeli Muzykę, nie mogą do końca w to uwierzyć, stąd dają się zwieść i wypuszczają do na wolność, co staje się początkiem późniejszego zła. Historia Gondolinu jest piękna, to miejsce kojarzy mi się z Gondorem, zanim miasto pogrążyło się w stagnacji czasów namiestnikowskich. Powody upadku, zło, zazdrość to ponadczasowe mechanizmy, które doprowadziły do wielu wojen Brawa dla tłumacza, bo tę książkę czyta się świetnie, zarówno fragmenty poetyckie, jak i proza są świetnie przetłumaczone! Prawdziwa literacka uczta!
Katarzyna Mastalerczyk