Obawiałam się tej trzeciej części. Naprawdę. Z jednej strony byłam bardzo ciekawa, gdzie po raz kolejny diabły wyślą Wiktorię, ale w pamięci mam ciągle drugi tom, który niestety nie należy do najlepszych. No ale, mówimy teraz o trzecim tomie, a to zupełnie coś innego niż pierwszy, czy drugi. Przyznam szczerze, że przy tej lekturze śmiałam się dość głośno i nawet często. Historia mnie naprawdę interesowała, a diabły wydały się jeszcze bardziej interesujące. Razi oczywiście końcówka, gdzie nagle wszystko wolno i całość się wyjaśnia… A przepraszam, przyjaciołom Wiki wszystko wolno, ale to zaraz.
Jak to bywa w historiach miłosnych i tym razem mamy tragiczny początek spowodowany brakiem rozmowy. Niestety nasz przystojny Beleth postanowił zachować się jak zakochany obrażony nastolatek (co może być gorsze?). Zamiast rozmowy z Wiktorią, z której dowiedziałby się, że nie jest ona z Piotrusiem (Bogu niech będą dzięki, że tego człowieka jest tutaj naprawdę mało) i kocha jego, Beleth postanawia zabić Piotra. Problem polega na tym, że nasza główna bohaterka go ratuje i… ląduje w Tartarze. Przekupiona śmierć nawet nie chce słyszeć o targu i tak oto Wiki trafia do miejsca, gdzie wszystko (prawie) jest szare i pozbawione sensu. Do miejsca, w którym rządzi Neron, Hitler i Kuba Rozpruwacz, a ludzie żyją w ciągłym strachu. Do miejsca, w którym nawet poczucie humoru naszej bohaterki, blednie. Czy przystojny diabeł Beleth oraz jego kompani, pomogą tym razem Wiktorii? Tego nie zdradzę. Oj, będzie się działo!
Wymieniałam już poczucie humoru autorki, jako niezwykły plus tej historii. Warto wspomnieć, że dobrym pomysłem, było pojawienie się więcej diabłów w diabłach. Momenty kiedy na scenę wkracza Wiktoria i Azazel są cudowne, wywołują szczery śmiech. Historia też ciekawa, o niebo lepsza niż część pierwsza. Ciekawsza, trzyma się całości. Postaci – a nie łatwo pisać o największych mordercach i socjopatach naszego świata w sposób… zabawny? Tutaj się udaje. Nie ma niesmaku, jest fajnie, dzieje się. Intryga, zaskoczenie i cała historia Beletha jest super. Muszę też wspomnieć, o czymś, co na pewno ucieszy grono kobiecych fanek tej części – mimo iż przez 2/3 książki ciągle ktoś przeszkadza Belethowi i Wiktorii w wyznaniach (cielesnych) słownych miłości, w końcu się udaje. Wiem, że to spoiler, ale moim zdaniem bardzo ważny!
Wiem, że książka Pani Miszczuk ma być przyjemna, lekka i rozrywkowa. I tę funkcję spełnia. Na koniec tylko dodam, dlaczego 8,5, a nie 10. Niestety, kiedy zbliżamy się do końca (co było też w poprzednich częściach). Mam wrażenie, że historia coraz bardziej nie ma sensu. Wszystko się wyjaśnia nagle, nagie też inni mogą więcej, mimo iż odwieczne prawo mówi inaczej. Jakoś łatwo jest się dogadać nagle z Moronim i wszystko jest takie… proste. Potem to już się tyle dzieje, że mam mętlik w głowie. Krótko mówiąc, trochę się fabuła gmatwa.
Na koniec dodam, że BARDZO SIĘ CIESZĘ, że Wiktoria potrafiła, chociaż w kwestii chłopaka na przyszłość być stanowcza i dojrzała. Bardzo mnie to cieszy.
Karolina Guzik