Trochę wpadliśmy w błędne koło, ciągle pojawiają się nowości wydawnicze, czasu nie przybywa, a coraz ciężej znaleźć jest tytuły starsze a będące klasyką. Na szczęście Wydawnictwo Iskry nie leci za trendami, a często przedstawia nam tytuły starsze, w nowej szacie, na pewno bardziej wpadającej w oko, niż stare wyblakłe tomy. Dzięki tym wznowieniom mogłam sięgnąć w końcu po prozę Marka Hłaski. Kojarzyłam go jako wielką miłość Agnieszki Osieckiej i człowieka, który umiał imprezować. Ciągle jak słyszę Hłasko, czuję papierosowy dym i słyszę brzęk kieliszków.
W niniejszej książce dostajemy dwa opowiadania. Bardzo krótka forma, bo cała książka nie jest obszerna, a zawiera dwie różne historie. Te dwie opowieści łączy szara rzeczywistość powojennej Polski. Czy to historia pary, która szuka prywatności? W świecie pełnym prozy – nijakim świecie, możemy zobaczyć dwójkę młodych ludzi, zakochanych, którzy czują pożądanie, chociaż codzienność wydaje się całkowicie przeciwna. Młode pokolenie zestawione ze starszym, które ma zupełnie inne zasady, inne doświadczenia i inny kodeks moralny. To wszystko jest niezwykle autentyczne, a w zestawieniu z wiedzą o biografii autora, możemy zgadywać, kto był inspiracją.
Drugie opowiadanie również skłania do refleksji na temat biografii autora, bo sam Hłasko miał podobne doświadczenia, wyrąb drzew, typowo męskie środowisko, brygady pracy. Męski świat, proste reguły, życie pozbawione wyższej kultury, pierwotne i dla postronnego obserwatora – przerażające.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Marka Hłaski, do tej pory jakoś nasze drogi się rozmijały, a i ja się bałam trochę sięgnąć po jego powieści. Tyle osób chwaliło jego geniusz, a ja bałam się, że tego nie dostrzegę, że jestem za głupia, teraz zmądrzałam, nie w takim sensie, że już rozumiem każdy literacki geniusz, tylko jak nie zachwycam się jakąś prozą, która w recenzjach i opracowaniach krytyków jest genialna, to wzruszam ramionami i idę dalej. Te dwie powieści Marka Hłaski są sprawnie napisane, budzą podziw swoim realizmem, plastycznością, ale nie jest to proza, która zmienia moje życie. Dobrze się czytało, ale bez szczególnie wielkich emocji.
Katarzyna Mastalerczyk