Uwielbiam czytać romanse, a tutaj już na okładce zamieszczono, iż jest to wakacyjny romans. Miałam co do tej książki wielkie, ale to wielkie nadzieje, że będzie to idealna książka na wakacje. Tylko ja, morze, relaks i ta książka z fajną historią w środku. Jednak czy tak było?
“Pisanie romansów nie jest łatwe, kiedy nie wierzy się już w szczęśliwe zakończenie.”
Książka opowiada historię dwójki pisarzy. Ich zadaniem jest napisanie książki w innym gatunku, niż dotychczas tworzyli. Ona – prozę, w której tragedia goni tragedię, On – gorący romans z pozytywnym zakończeniem. Nic nie jest takie proste, więc i tutaj jest kilka zasad: książka musi być napisana do końca lata, ktoś musi kupić do niej prawa i najważniejsza zasada. $a dwójka nie może się w sobie zakochać.
January to autorka romansów, zagubiona kobieta ze złamanym sercem. Jej życie bardzo się komplikuje. Pewnego dnia postanawia wyjechać do domu, który zostawił jej w spadku ojciec. Tam decyduje, że uporządkuje całe swoje życie, jak i zrobi porządki w domu. Musi także napisać romans, mimo iż nie wierzy w jego szczęśliwe zakończenie.
Któregoś dnia po sąsiedzku pojawia się August. Popularny pisarz, który, delikatnie mówiąc, nienawidzi szczęśliwych zakończeń oraz gardzi samą January. Przynajmniej tak było za czasów studiów.
W wyniku sprzeczek postanawiają się założyć. Zakład dochodzi do realizacji, a jego stawką jest wygrana – wygra ten, którego książka zostanie wydana jako pierwsza. Tak pokrótce można opisać historię zawartą w tej książce.
Moje wrażenia podczas czytania tej książki? No jak dla mnie, jeżeli ta książka rozpoczynałaby się od końcowych kartek, byłaby naprawdę świetną historią życiową. Jednak początek tak strasznie się ciągnął, że okropnie się przy nim nudziłam. Pomysł na książkę i jej fabułę był naprawdę bardzo fajny, ale czegoś mi w nim zabrakło. Ta książka to słodko – gorzki zapisek relacji dwojga rozbitków życiowych.
Jednak klimat, piękne widoki oraz bajeczne domki nad jeziorem to zdecydowanie coś, co do mnie przemawiało w tej książce. Chwilami miałam ogromną ochotę przenieść się w to miejsce – tak błogie i cudowne. Idealne do tego, by odpocząć i się zakochać.
Ja miałam co do niej całkiem inne oczekiwania. Może to styl pisania autorki, może sama historia no sama nie wiem co, ale jedno jest pewnie, dla mnie ta książka w żaden sposób nie przypominała historii wakacyjnej miłości. Ciężko mi to przyznać, ale mocno się przy niej nudziłam, wręcz dotarcie do połowy tej książki było dla mnie katorgą. Być może jestem przyzwyczajona do innego stylu pisania i ten po prostu nie przypadł mi do gustu.
Monika Jamróz-Brzegowa