Małżeństwa wielokulturowe są możliwe, a co najważniejsze, mogą być niezwykle udane. Kluczem do tego jest pełna tolerancja dla wiary i zwyczajów związanych z religią, a także kompromis, który jest niezbędny, bodaj w kwestiach obchodzenia świąt czy kultywowaniu pewnych tradycji. Jednak im większa przepaść dzieli kultury, tym większe są te trudności. Chrześcijanom trudno jest zaakceptować, chociażby islam, co więcej, trudno zaakceptować go w XXI wieku nawet innym wyznaniom, szczególnie w jego radykalnej postaci. Zamachy dokonywane przez dżihadystów jeszcze zaogniły sytuację, czyniąc z każdego wyznawcy islamu potencjalnego terrorystę w oczach otoczenia. A jednak mimo wszystko każdego roku rzesze kobiet odmiennych wyznaniowo poślubia islamistów, pomimo przepaści kulturowej, ostrzeżeń tych, które przeżyły piekło, czy wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Miłość nie wybiera. Tak właśnie można podsumować tę sytuację, wszak nie da się powstrzymać serca. Czy jednak istnieje, a jeśli tak, to gdzie leży, granica akceptacji odmienności drugiej strony? W przypadku islamu podejście do wielu kwestii jest skrajnie odmienne, a mocno zakorzeniony system wartości sprawia, że nawet islamiści wychowani w Europie czy studiujący na prestiżowych uczelniach świata wciąż przede wszystkim kierują się zasadami związanymi z wiarą. Nawet jeśli współczesny świat one bulwersują, jeśli są jawnym pogwałceniem praw człowieka. O tym, jak trudno oprzeć się miłości wie doskonale Marta Amal, młoda kobieta, która zakochała się w eleganckim i elokwentnym lekarzu, absolwencie prestiżowych uczelni, wyznającym islam. Mimo jego początkowej otwartości na poglądy Marty, na to, co dla niej ważne, a także na jej przeszłość, po ślubie nastąpiła w nim radykalna zmiana, która z każdym tygodniem się pogłębia. Pozornie kobieta, która zyskała wszystko-przystojnego męża, piękny dom, pieniądze-tak naprawdę wpadła w pułapkę tym większą, że urodziła temu mężczyźnie dziecko, które w takich sytuacjach zwykle staje się kartą przetargową.
Powieść Mroczny książę, autorstwa Ewy Los, to kontynuacja Ćmy, jednak niekoniecznie trzeba sięgać po pierwszy tom, by doświadczyć ogromu tragedii islamskich kobiet, a także tych, które padły ofiarą miłości łudząc się, że zmienią ukochanego, że pod wpływem ich miłości i ciepła, wiara odejdzie na dalszy plan. Opublikowana nakładem Wydawnictwa NovaeRes bulwersująca książka to przestroga dla tych, które oglądają się za przystojnymi muzułmanami, dla tych, które myślą o poważnych związkach, a także bodziec do ucieczki dla uwikłanych już mocno w relację. Osobom w kulturze zachodu nie tylko trudno zrozumieć, ale też trudno zaakceptować bowiem pewne konsekwencje wyznawania islamu, a nawet nie oceniając moralnego czy ludzkiego aspektu tej wiary, lepiej jednak poważnie zastanowić się, na jakie ustępstwa jesteśmy gotowi i jakie konsekwencje zniesiemy.
Bieżące wydarzenia pokazują, że ukochany Mikail tak naprawdę jest lawirantem i kłamcą, człowiekiem bardzo niebezpiecznym i coraz bardziej osaczającym Martę. Nie dość, że jej córeczka Michelle jest całkowicie pod jego wpływem, to jeszcze w coraz większym stopniu steruje on życiem żony, wprowadzając cały system zakazów i nakazów. Kobieta jest coraz bardziej przerażona stosunkiem męża do kobiet w rodzinie, szczególnie do siostry Laili, będącej w pozamałżeńskiej ciąży. W świecie Mikalia to prawdziwa hańba dlatego też dziewczyna została uwięziona w willi w Ammanie, czekając na wyrok starszyzny. Marta, przerażona postawą męża sama chce spróbować jej pomóc, jest jednak coraz bardziej świadoma ryzyka, które na siebie bierze. Tym bardziej że pomaga już drugiej siostrze męża ukrywać romans, mimo braku sympatii do Elif, której mąż został osadzony w więzieniu jako odpowiedzialny za zamachy w londyńskim metrze. Na domiar złego wychodzi uzależnienie męża, jego zdrady, skrajny radykalizm, wszystko wskazuje też na to, że mógł brać udział w zamachu terrorystycznym.
Lektura książki nie tylko prowokuje do rozważań nad różnicami kulturowymi, ale także budzi zastanowienie, jak pewne sytuacje, głównie związane z traktowaniem kobiet, mogą mieć współcześnie miejsce. A choć w pewnych momentach drażnić może sama postawa Marty i język, którego używa, to tak naprawdę w obliczu lawinowo toczących się wydarzeń, traci to znaczenie. Po lekturze pozostajemy z gonitwą myśli, związanych nie tylko z samą religią, co pełną uległością i podporządkowaniem się kobiet swojemu losowi. Świat zaś na to patrzy w przerażeniu, często jednak nic nie robiąc.
Justyna Gul