W 2021 roku czytałam mało biografii, a ta o Chrisie Niedenthala już długo leżała u mnie w domu. Fotograf znany jest z kultowego zdjęcia będącego symbolem Stanu Wojennego. Fotografia Kina Moskwa, z plakatem Czasu Apokalipsy i czołgiem zawierała chyba wszystko by przemówić bez słów. Dopóki nie wzięłam się za lekturę tej książki, nie wiedziałam, że był Polakiem, wychowanym w Londynie. Jednak jego losy to również historia polskiej emigracji i wielkiej pasji. Wiadomo, że potrafi zachwycać obrazem, a jak z pisaniem?
Ta historia to opowieść o synu polskich emigrantów. Ojciec to, pochodzący ze Lwowa, wiceprokurator z Wilna, matka natomiast była urzędniczką w Warszawie. Oboje musieli uciec przed wojną i trafili do Anglii, tam się poznali, chociaż matka Krzysztofa była kolejną żoną jego ojca, którą wojna i historia postawiły na jego drodze. W Londynie rodzi się ich córka Krysia a później syn. Chris opowiada historię swojej rodziny, życie emigranta w Londynie, mieście, które było inne niż teraz. Widzimy, jak się zmieniało myślenie, czy to chodzi o karcenie dzieci, czy o kwestie rasizmu. Niedenthal pisze o edukacji, pierwszych przyjaźniach, miłościach, ale także związkach z Polską. To do tego kraju zawsze go ciągnęło. Od najmłodszych lat jeździł tam i dorabiał jako młody chłopak. Ta książka to opowieść o ogromnej pasji.
Chris Niedenthal ma niesamowicie lekkie pióro, czyta się tę autobiografię, jak porywającą powieść. Nawet jeśli ktoś nie jest wielkim znawcą fotografii, to może poczytać o różnych smaczkach, ot, chociażby dlaczego Niedenthal zawsze wolał fotografować przy świetle zastanym. Za młodu posiadł bowiem aparat, w którym błysk generowały jednorazowe żarówki, co zwiększało koszty zużycia. Niedenthal żył w ciekawej dla fotoreportera połowie XX wieku. W jego codzienności nie brakowało dramatyzmu, ale pomimo emigracji dalej wiódł życie uprzywilejowanej warstwy społecznej. Może nie arystokratycznej, ale jednak grupy, którą stać na dom, na aparat i podróże na drugi koniec Europy. Pomimo tego uprzywilejowania Chris nie traci cudownego dystansu, pisze z humorem, nie boi się żartować sam z siebie. Ta historia jest świetnie opowiedziana! Dodatkowo nie brakuje tu fotografii, dzięki czemu książka jest niemalże albumem. Wspaniała pozycja, dla miłośników zarówno biografii, jak i fotografii.
Katarzyna Mastalerczyk