Nie trzeba być królem czy królową, by czasem najzwyczajniej w świecie mieć kogoś dość. Jak duża musi być jednak ta niechęć, uraza czy wręcz nienawiść, by zdecydować się na otrucie wroga? Co więcej – jak najlepiej się tym zająć, by nikt nie powiązał zabójstwa z właściwym sprawcą? Które trucizny wywołują śmierć w męczarniach, a które sprawią, że ofiara odejdzie po cichu? I jak nie otruć siebie samego? To wszystko znajdziecie w jednej z najnowszych pozycji Wydawnictwa Znak pt. \”Trucizna, czyli jak się pozbyć wrogów po królewsku\”.
Książka została podzielona na trzy części. W pierwszej poznamy kilka faktów z historii, m.in. na temat okropnych warunków sanitarnych (w skrócie: syf, kiła i mogiła) i wynikających z tego konsekwencji w postaci samodzielnego otruwania się i narażania na paskudne choroby i zarazy. Zresztą kto z nas nie słyszał o wylewaniu wiader pełnych fekaliów z okien wprost na ulice średniowiecznych miast i wsi, kąpielach raz na kilka tygodni czy \”przecudownych\” naturalnych metodach leczniczych, w których więcej było właściwości trujących niż leczniczych? Co więcej, z tej części dowiemy się również o tym, jakie trucizny stosowano i w jakim celu oraz dlaczego jedne były skuteczniejsze od drugich.
Druga partia to poniekąd obszerne studium przypadku. Autorka skupiła się w niej na wielu historycznych postaciach i ich doświadczeniach z truciznami. Jedni zostali otruci, drudzy podtruwali innych. Co więcej, trucizny zdają się nigdy nie odchodzić do lamusa. Każda epoka historyczna mogłaby wskazać niejedno morderstwo – i nie mówię tu o tych \”przypadkowych\”, wynikających z braku higieny – w wyniku którego ucierpiały mniej i bardziej winne osoby. Nieraz również nieszczęśliwe koleje zdarzeń wynikały z nieuwagi i niewiedzy, kiedy indziej – z czystej ignorancji. Czasami zdarzało się również, że to, co przez lata było uznawane za celową próbę otrucia okazywało się skrywać zupełnie odmienną prawdę.
Do tego dochodzi część trzecia, poświęcona truciznom we współczesności. Tutaj warto docenić, że autorka nie obawiała się poruszać niektórych współczesnych tematów i śmiało opisywała przypadki, które chyba niekonieczne wydają się tak oczywiste i znane opinii publicznej. Nawiązywała też do znanych osobistości ze świata polityki i ich sposobów na podtruwanie innych oraz ochronę samych siebie przed zemstą.
\”Trucizna, czyli jak się pozbyć wrogów po królewsku\” to książka, która powinna być wzorem dla innych publikacji historycznych. Violetta Dobosz swoim stylem i humorem, z jakim podchodziła do opisywania niektórych sytuacji przypomniała mi mojego nauczyciela historii z liceum – człowieka, który dzięki pasji do tematu i przekazywaniu wiedzy poniekąd przez anegdoty sprawił, że i ja polubiłam się bardziej z wieloma jej działami. Czuję, że pani Dobosz potrafi równie dobrze zainteresować swoich uczniów i czytelników i żałuję, że moje podręczniki do historii nie były pisane właśnie przez nią.
Natalia Pych