Marta Fox to jedna z tych autorek, których twórczość jest ważna i ciekawa, ale z jakiegoś powodu wciąż nie dość popularna. A szkoda, ponieważ Fox umie taktownie i jednocześnie bez moralizowania poruszać problemy ważne dla kolejnych pokoleń młodych Polaków (a zwłaszcza młodych Polek) i w przeciwieństwie do koleżanek po gatunkowym fachu nadąża za przemianami we współczesnej młodzieży. Dlatego też do wydanej w 2012 roku \”Café plotki\” podchodzę z optymizmem i sporymi nadziejami.
A historia to, chociaż bardzo krótka (zaledwie 140 stron), jest nasycona emocjami. Niedługo przed osiemnastymi urodzinami Aleksandra rozstaje się z chłopakiem. W sumie ona sama nie wie, czy to był związek, czy tylko nadzieja na związek, ale po krótkiej, jak to w tym wieku, żałobie, postanawia znaleźć kogoś, z kim będzie mogła się pojawić na własnej osiemnastce. Aleksandra jest miłośniczką teatru i tę miłość na wpół świadomie przenosi na życie, toteż zamiast szukać miłości, szuka aktora, który zagra jej partnera na ten jeden wieczór. Chce olśnić znajomych ze szkoły, tych, których zdanie nigdy jej szczególnie nie obchodziło, ale którym raz chciałaby zaimponować. Chce też poczuć się wyjątkowa, wbrew rozsądnym i uzasadnionym wątpliwościom matki. Tylko czy towarzysz na jeden wieczór faktycznie będzie towarzyszem na jeden wieczór? Jakie intencje stoją za propozycjami Pewniaka, Konkretnego i Romantycznego? I jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Daniel, były chłopak Aleksandry, oraz Anka, jego dawna sympatia?
Niewątpliwie to jedna z lepszych pod względem przekazu książek młodzieżowych, jakie czytałam w ostatnim czasie. Marta Fox pisze o świadomych decyzjach młodych ludzi, o prawie do spontaniczności i rzeczy, które być może nie uszłyby dorosłym, wreszcie przedstawia celnie rolę tychże dorosłych: jako doradców – tylko i aż. Fantastycznie przedstawiona jest matka Aleksandry, która traktuje córkę jak równoprawną partnerkę do rozmowy, martwi się o nią, stara się spojrzeć na perypetie dziewczyny z poziomu swojego doświadczenia, ale jednocześnie nie narzuca jej swojego zdania i pozwala bohaterce na własne próby i błędy. Brakuje nam takich rodziców w literaturze! Fantastycznie też, choć skąpo, został nakreślony Daniel, choć niekoniecznie jest postacią pozytywną – natomiast reprezentuje absolutnie realistyczny, wielowymiarowy typ nastolatka, który nie bierze jeńców i kiedy cierpi, chce, żeby wraz z nim cierpiał cały świat. W ogóle bohaterowie, jak na tak krótki tekst, odmalowani są znakomicie. Każdy z nich ma charakter, zachowanie każdego można przewidzieć, każdy reaguje w sobie tylko właściwy sposób.
Niestety, w tak skondensowanym tekście nie da się rozwinąć i bohaterów, i fabuły. Coś ucierpi, a tutaj ucierpiała właśnie fabuła. Wątki pojawiają się znikąd i w nicości giną. Wspomniana w blurbie plotka to zaledwie piąty-szósty plan opowieści. Tytułowa kawiarnia pojawia się pod koniec. Trudno zrozumieć zachowanie Daniela, jego relację z Olą i Anką, relację Oli i Anki oraz finałową decyzję protagonistki. Ciąg zdarzeń jest dość chaotyczny i zostawia znacznie więcej pytań niż odpowiedzi. A to frustruje. Frustruje także powracający w tle wątek nowych technologii i mediów społecznościowych, które są komentowane, ale nie odgrywają tak naprawdę roli.
Cierpi na tym ta powieść, która byłaby świetna, gdyby tylko była dłuższa i gdyby autorka zamknęła chociaż połowę otwartych wątków. Szkoda.
Joanna Krystyna Radosz