Dwa lata temu przemoc domowa dotyczyła ponad osiemdziesięciu ośmiu tysięcy osób, a pandemia, pogłębiający się kryzys gospodarczy i zwolnienia, brak pewności jutra, sytuację tę jeszcze zapewne zaostrzyły. Warto jednak zwrócić uwagę, że wiele jest takich gospodarstw domowych, w których przemoc nie jest zgłaszana z różnych względów. Często też z przemocą kojarzymy dotkliwe pobicie, poważne obrażenia, wciąż bowiem pokutują karygodne przekonania w niektórych grupach społecznych, że warto uderzyć na wszelki wypadek, natomiast przemoc jest akceptowalna w otoczeniu. Poza przemocą fizyczną jest zresztą wiele innych jej rodzajów, z przemocą psychiczną czy ekonomiczną na czele, a tu bardzo trudno jest wyznaczyć granice, przez co ofiary wcale nie są świadome swojej sytuacji i tego, w jak bardzo toksycznej tkwią relacji.
Czy taka właśnie sytuacja dotyczy trzech sióstr, Poli, Róży i Bogusi, wychowujących się w przemocowej rodzinie? Przekonamy się o tym dzięki niezwykle emocjonalnej i mocno psychologicznej książce obyczajowej, odsłaniającej nie tylko dramat kobiet, zamieszkałych pod szczęśliwą siódemką, ale całej rodziny i ich otoczenia. Autorka, Ewelina Chudzik, w powieści Trzy kaczki. Historia pewnej rodziny, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Novae Res, przedstawia nam fragmenty życia rodziny, w której agresorem jest ojciec, a przynajmniej takie wrażenie odnosimy przez długi czas. Odsłania również przed nami możliwe konsekwencje wychowywania się w takiej rodzinie, bardzo często bowiem pewne wzorce przenoszone są dalej lub po prostu występują problemy z nawiązaniem, lub utrzymaniem jakiejkolwiek relacji.
Po książkę sięgnąć mogą zarówno osoby, którym historia sióstr jest z różnych względów bliska, które być może same doświadczyły takiej sytuacji, a także ci wszyscy, którzy cenią sobie dobrą i daleką od banału lekturę, skłaniającą do refleksji nad relacjami we własnych rodzinach i nad sobą. O tym, jak się w takiej przemocowej rodzinie żyje, dowiadujemy się dzięki relacji trzech sióstr, a choć każda z nich nieco inaczej ją postrzega, to do pewnego momentu obarczają całą winą za ten stan ojca. Mężczyznę, który co prawda nie podnosi na nie ręki, ale który wiecznymi awanturami i słowami raniącymi niczym noże, potrafił zmienić nawet radosne chwile w piekło.
Bogusia mieszka sama, a po studiach ekonomicznych pracuje w szkolnym sekretariacie. Ta praca, mimo że spokojna i pewna jest dla niej źródłem ciągłego stresu, przypomina bowiem o okresie jej dzieciństwa i dorastania. Urodzona z zajęczą wargą przeszła jako niemowlę operację, po której pozostała blizna, która uczyniła dziewczynę obiektem drwin i wyśmiewania. Ma już za sobą jeden epizod depresyjny, a wszystko wskazuje na to, że choroba znów wyciągnęła po nią macki. Po niegroźnym wydarzeniu w szkole, jakim był alarm przeciwpożarowy, dziewczyna wpadła w panikę, a ostatecznie zrezygnowała z pracy. Całymi dniami siedzi w swoim małym mieszkanku i nawet wiernie trwający przy niej w zdrowiu i chorobie chłopak nie jest w stanie wyrwać jej z marazmu. Jego próba ustabilizowania ich sytuacji, wprowadzenie się do Bogusi, również nie zmotywowało kobiety do poszukiwania pracy, a stan ten każdego dnia się pogłębia.
Z kolei Róża zaczyna nowy etap życia. Wraz ze swoim partnerem właśnie kupili mieszkanie, a ona może ostatecznie opuścić rodzinny dom. Ma też szansę zbudować piękny związek, tym bardziej że spodziewa się dziecka. Najmłodsza z sióstr, Pola, jeszcze kilka lat musi niestety tkwić w tym piekle i nawet własny pokój, otrzymany do dyspozycji po wyprowadzce obu dziewczyn, nie cieszy w takim stopniu, w jakim powinien.
Jak zakończy się ta historia? Czy ktoś w końcu zareaguje na przemoc? Czy siostry będą w stanie, mając zaburzony wzorzec, wejść w konstruktywne związki i odpowiednio zadbać o siebie i rodzące się relacje? Warto poszukać odpowiedzi w tej pięknej i bolesnej książce, od której trudno się oderwać, choć niekiedy przerywamy lekturę po to, by dany fragment przeanalizować i dokonać oceny oraz wyciągnąć wnioski. Szybko się jednak przekonujemy, że to nie zawsze jest łatwe, a historia jest pełna odcieni szarości, daleka jest od utrzymania w konwencji czerni i bieli. Tym samym wkrada się w nasz umysł, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Znakomity debiut!
Justyna Gul