Czy syreny istnieją naprawdę? Jak najbardziej! Tylko ich współczesne wersje opuściły zimne odmęty oceanów czy jezior na rzecz o wiele bardziej komfortowych klubów. Zamiast łusek… wyzywające, błyszczące sukienki i uwodzicielskie szpilki. Tylko spojrzenie pozostało tak samo namiętne, a w nim niema obietnica, że więcej z tej nocy wycisnąć się nie da.
Majka zjawia się w Burzewie co rok i to zawsze dokładnie na dwa miesiące. Chce odpocząć od miejskiego zgiełku nad polskim morzem. Co z tego, że pracuje wtedy w budce z lodami, Burzewo to cisza i spokój. Cóż… nie w tym roku, i to z dwóch powodów! Po pierwsze, jej najlepsze przyjaciółki mają już plany na te wakacje. Pod hasłem \”syreny\” zamierzają odrywać damy do towarzystwa i nieźle przy tym zarobić. Po drugie, w mieście pojawiło się trzech niesamowicie przystojnych dupków. Szczególnie jeden wpadł Majce w oko. Z tego zamieszania wyjdzie niezły galimatias, bo Majka, chcąc nie chcąc, nie może pozostawić przyjaciółek samych. Jednak czy to na pewno ona będzie \”głosem rozsądku\”? A może ktoś jej w tej głowie zawróci?
Czytając tę książkę, na zmianę miałam dobre i złe wrażenia. Co chwilę zmieniała mi się ocena z \”nudne i typowe\” na \”ciekawe i intrygujące\”. Czemu? Chyba głównie dlatego, że autorka sięga po tematy wielokrotnie wałkowane w literaturze erotyczne, ale co jakiś czas pokazuje się od naprawdę dobrej strony.
Przede wszystkim sam pomysł na akcję, czyli dziewczyna inna niż jej koleżanki, chłopaki na wakacjach i erotyczna relacja oparta na słownych przytykach to już tak wyeksploatowany temat, że naprawdę wiele trzeba, by pokazać w nim coś innego. Na początku naprawdę ciężko było mi się wgryźć w książkę, bo miałam wrażenie, że po raz kolejny czytam o tym samym. Etap, gdy między bohaterami idzie na noże (obowiązkowy w każdej znajomości), jest nudny i przewidywalny. Pyskują sobie, on rzuca wulgarne komentarze (bo nawet nie aluzje), ona się odszczekuje i robi czerwona. Standard!
Na początku książkę ratuje projekt \”syreny\”, który intryguje i zachęca do dalszego czytania. I dobrze. Bo dalej jest już lepiej. Relacja między bohaterami zyskuje na aspekcie emocjonalnym i chociaż męczy regularne informowanie o tym, że to przecież Majka cały czas chce tylko wakacyjnego romansu, powoli robi się ciekawie. W momencie, gdy poznajemy trudne wspomnienia z przeszłości, jest już naprawdę dobrze, a rozmowy i emocje zyskują na głębi. Mniej więcej w połowie fabuła \”Syreny\” nabiera nie tylko tempa, ale też intensywności.
Warto też wspomnieć, że w książce jest naprawdę sporo erotyki, dość bezpośrednio, a momentami wulgarnie opisanej. Nie jest jakoś nadzwyczajnie źle, momentami tylko lekko niesmacznie. Nie tylko opisy, ale też zwykłe rozmowy raziły mnie bezpośrednim ujęciem tematu, na tyle, że zamarzyłam o Harlequinowskim ujmowaniu wszystkiego za pomocą rozbudowanych i enigmatycznych metafor.
Niestety nie brakło też zbyt przesłodzonego zakończenia. O ile wszystko zmierza do przewidywalnego finału, które samo w sobie jest naprawdę satysfakcjonujące i rozwiązujące wszystkie wątki. O tyle niepotrzebną kropką nad i stała się wstawka w stylu \”żyli długo i szczęśliwie\”.
Reasumując, \”Syreny\” to dla mnie tytuł średni. Z jednej strony intensywny, pełen emocji i zwrotów akcji, z drugiej zaś typowy i nieoferujący nic ponad to, co oczekuje się do tego gatunku. Widać, że autorka potrafi fajnie kreować relacje między bohaterami, ciekawie budować dialogi i rozwijać charakter postaci. Dlatego będę wyczekiwać kolejnych jej książek, licząc, że tym razem pokusi się o bardziej oryginalną opowieść.
Dominiak Róg-Górecka