Od zawsze był problem, aby scharakteryzować muzykę, którą reprezentuje duet Gabin. Kolaboracja różnych stylów daje tu nową jakość, którą Włosi przedstawiają już od 10 lat. I tak właśnie nazwali pierwsze w ich historii “the best of…” – “The First Ten Years”. Jest to zbiór aż 14 kawałków, które to duet nagrał w ciągu 10-letniej działalności scenicznej.
W tym czasie nagrali 4 płyty, ale dopiero teraz ich kariera nabrał większego rozpędu. A wszystko za sprawą dosłownie dwóch nazwisk – Chris Cornell i Mia Copper. Wokalista Soundgarden nagrał duet z Gabin, który uważa się za najlepszy na wspomnianym krążku. Ta druga uświetniła swoim głosem aż 5 utworów, w tym znany z polskich rozgłośni radiowych “Lost And Found”. Jednak trudno na podstawie tych dwóch utworów wyrabiać sobie opinię na temat tego włoskiego duetu. Ich styl to mieszanka wielu przeróżnych gatunków – od jazzu aż po house i funk. Można także łatwo wychwycić wpływy soulu czy samby. Trudno znaleźć na europejskiej scenie zespół tak zróżnicowany w swoim repertuarze.
Dlatego tak wyjątkowy jest ten zbiór największych hitów Gabin. A przecież mają na swoim koncie parę wystąpień w znaczących obrazach kinowych i telewizyjnych, m.in. “Fantastyczna Czwórka” czy “Seks w Wielkim Mieście”. Bo przy okazji to muzyka iście filmowa, charakteryzująca ulotne chwile zabawy, rozkoszy i dobrego humoru. Próżno szukać tu nut rozpaczy, dramatyzmu. Gabin nie bawią się w rzewne łkanie i rozpaczanie. Ich muzyka to uciecha, którą przekazują słuchaczom. To przez to “The First Ten Years” sprawdzi się też na towarzyskim spotkaniu, kiedy to przyjaciele w tonie dobrej zabawie będą mogli wsłuchać się w przesympatyczne nutki utworów Gabin.
Ta płyta to miła niespodzianka. Miły podarunek bliskiej osobie, a nawet świetny album do samochodu. “The First Ten Years” sprawdza się w wielu warunkach, co czyni ją jeszcze bardziej uniwersalną i adresowaną do szerokiego grona słuchaczy. Włoski duet wskazuje nowe horyzonty we współczesnej muzyki, choć rzadko korzysta z uwielbianej po dziś dzień elektroniki. O matko, przecież tu usłyszymy nawet saksofon…
Marek Generowicz