Moim zdaniem obecna aura jest wymarzona, żeby oddać się lekturze. Wiem, że powtarzam to przy okazji każdej pory roku, ale gdy za oknem panują takie afrykańskie upały, to są dwa wyjścia, albo zalec na plaży z dobrą książką, albo zaszyć się w domu, w chłodzie cienia, żeby raczyć się w godnych warunkach. A przenosimy się do Hiszpanii, to nie tylko podróż przez cały kontynent, ale cofniemy się o całe stulecie i czy akcja będzie warta takich wojaży? No zobaczymy, ja powoli się przyzwyczajam, że Wydawnictwo Kobiece daje mi książki takie, jakie kocham, pełne emocji, pięknie napisane, a tym razem mamy jeszcze moja ukochana Hiszpania, w takim okresie, gdy już czuć niepokój na horyzoncie, czy to odczujemy?
Mamy oryginalną parę Rodolfo i jego ukochana Solange wiodą rozrywkowe życie w Paryżu. Lata dwudzieste XX więc jest klimat. Jest atmosfera miasta, które nie śpi, to się kończy, gdy umiera ojciec Rodolfo, mężczyzna musi wrócić do rodzinnej Hiszpanii i zająć się rodzinną winnicą. Ciężko się wraca z wielkiego świata na prowincję, tym ciężej, gdy na tej prowincji czekają na nas obowiązki, masa obowiązków, a niemalże każdy dzień przynosi ze sobą nowe problemy, nowe tajemnice. Jak w nowej rzeczywistości odnajdą się Solange i Rodolfo, czy ich uczucie przetrwa, czy odnajdą się w rodzinnym biznesie. Co odkryją? Odpowiedzi na te pytania poznacie czytając Ogród marzeń.
Powiem Wam, byłam ciekawa tej książki, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź. Uwielbiam powieści z Hiszpanią w tle, uwielbiam ten klimat, takie upały lubię, gdy czytam o Hiszpanii, lubię mentalność Hiszpanów, którą Carmen Santos bardzo dobrze oddaje. Chociaż powieść jest napisana niespiesznie, zanim się do tego przywyknie, można przeżyć kryzys i u mnie on też się pojawił. Jednak musiałam książkę przeczytać, więc trzeba było się przełamać i gdy już się przywyknie do tego stylu, to jest naprawdę dobrze. Mamy echa Wielkiej Wojny, dobrze oddaną atmosferę konkretnej epoki. Podoba mi się konstrukcja bohaterów. Mimo wszystko polubiłam i Rodolfa i Solange, chociaż wiadomo miałam chwile zwątpienia. Dodatkowym smaczkiem jest świat winnicy, tajniki produkcji wina. Akurat jestem na bieżąco, bo akurat Tata hoduje winorośl, wina nie robimy, bo Rodzice nie piją, a ja po prostu nie lubię wina, wiem jednak, jak los związany z winogronami jest ciężki to kapryśna roślina, a plony uzależnione od tak wielu zmiennych mogą spędzać sen z powiek. Widać, że autorka odrobiła pracę domową, że zgłębiła temat, więc czyta się to naprawdę przyjemnie.
Reasumując, jest to naprawdę ciekawa powieść, nietuzinkowa. Po początkowych chwilach zwątpienia czyta się już szybko i dobrze. Chciałabym poczytać więcej książek autorki i zobaczyć jak zmieniał się jej styl.
Katarzyna Mastalerczyk