Kiedy mały kotek patrzy na ciebie wielkimi z przerażenia oczami, wiesz jedno… musisz zrobić wszystko, by pomóc mu wrócić do domu. Ale czy wykażesz się wystarczającym sprytem i dobrą pamięcią? Czy uda ci się znaleźć drogę?
Małe kotki lubią zwiedzać świat, ale nie zawsze pamiętają jak wrócić. Właśnie to przydarzyło się futrzanym bohaterom gry. Celem graczy jest chodzenie po planszy, zbieranie wskazówek i wrócenie do domu. Osoba, która zrobi to jako pierwsza ? wygrywa.
Pokaż kotku, co masz w środku…
Kocia przygoda zajmie około 30 minut, a wziąć w niej mogą udział od 2 do 4 osób w wieku od 10 lat. Nie ma co dłużej czekać! Pora wrócić do domu. W tym celu zajrzyjmy do pudełka, znajdziemy w nim następujące elementy: 4 puchate pionki małych kotków, karty posiłku, karty szczęścia, karty pecha, 16 kafelków planszy i 18 żetonów domu.
Zasady zabawy są całkiem proste. Najpierw rozkładamy kafelki (mamy do wyboru kilka konfiguracji) wierzchem do dołu, w ten sposób tworzymy planszę. Odsłonięte są tylko skrajne pola, na których ustawiamy pionki. Każdemu z graczy rozdajemy po trzy karty i trzy kafelki (po jednym dachu, ścian i podwórka i układamy je zasłonięte). Gra toczy się w turach, każdy w swoim ruchu może zrobić następujące aktywności: wykonać ruch (wykładając kartę) lub pobrać nowe kart. Chodzimy po planszy i odkrywamy nowe kafelki, gdy uda się nam dotrzeć do jakiegoś domku, inny gracz sprawdza nasze żetony i odsłania te, które są takie same jak odwiedzany dom. W ten sposób powoli eliminujemy kolejne opcje, aż w końcu trafiamy do celu. Całość utrudniają karty szczęścia i pecha oraz możliwość nawiązywania walk między kotkami (o przebiegu potyczki decyduje wartość karty).
Ślicznie, słodko i puszyście
Od strony graficznej gra prezentuje się naprawdę dobrze. Wszystkie obrazki są piękne i urocze, zarówno na kafelkach, jak i kartach. Co więcej, komponenty zostały wykonane solidnie. Z pewnością przetrwają nawet zabawę z ekspresyjnymi graczami. Ciekawie prezentują się również pionki, chociaż ich ocena nie jest dla mnie jednoznaczna. Do drewnianych krążków przyczepiono puszyste kuleczki, symbolizujące nasze kotki. Z jednej strony fajnie, że wydawca zaproponował nam coś innego. Z drugiej jednak, patrząc po dopracowaniu innych elementów, mogło być lepiej. Bo ta kuleczka to bardzo metaforyczne zaprezentowanie kota, zabrakło mi oczek, ogonka, czy jakichś szczegółów odróżniających naszych bohaterów od… pomponów.
Zasady przygody
Zasady rozgrywki są proste, łatwe i przyjemne. Z tego względu uważam, że limit 10 lat jest zdecydowanie przesadzony. Nawet o połowę młodsze dzieciaki spokojnie poradzą sobie z mechaniką, a nawet będą dyktować tempo rozgrywki. Ja testowałam zabawę z pięciolatkiem, który radził sobie perfekcyjne. Wydaje mi się, że dziesięciolatki będą się zwyczajnie nudzić. Domy nie mają wielu wariantów, dorosły gracz bardzo szybko rozwikła zagadkę, ale mniejsze dzieci powinny być zachwycone. \”O koce w kłopocie\” zagwarantuje im piękną planszę, odrobinę kombinowania i ciekawą przygodę.
Atmosferę mogą nieco podkręcić walki między kotkami. Jest to zasada, z której można zrezygnować, jeśli nasz maluch nie lubi negatywnych interakcji. Sam mechanizm potyczek jest prosty i nieskomplikowany, dlatego i z tym elementem dzieci nie powinny mieć problemów.
Długa droga do domu, czyli możliwe problemy…
Komplikacje pojawiają się z innej strony. Nie wszystkie wątpliwości da się wyjaśnić przy pomocy instrukcji, która nie przewiduje wszystkich sytuacji. Nasz uważny recenzent zauważył też kolejną nieścisłość. Żetony prezentują określone elementy domków – w przypadku ogródka z kwiatkami roślinki na planszy mają inny kolor niż te na żetonie. I tak w związku z tym przegrałam.
Bo kot zawsze spada na cztery łapy
\”O kocie w kłopocie\” ma przede wszystkim fajny klimat. Piękna grafika i ładne komponenty zapraszają graczy, by z zapartym tchem pomagali zagubionym kociakom. Sama rozgrywka jest łatwa, prosta i przyjemna, a zabawa przednia. Jeśli szukacie prezentu dla dziecka, to śmiało sięgajcie po ten tytuł, bo nawet pięcioletnie maluchy poradzą sobie z prostą mechanikom i z przyjemnością zaprowadzą kociaka do domu.
Dominika Róg-Górecka