Dziś opowiem o książce którą być może dobrze znacie. Mowa tutaj o \”Zaniemówieniu\” Justyny Wydry. Wcześniej miałam już przyjemność czytać historię, jaka wyszła spod pióra Pani Justyny. Była nią \”Esesman i Żydówka\”, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Powiem więcej: wywarła na mnie tak duże wrażenie, że nawet napisałam do autorki maila, bo nie mogłam ochłonąć po zakończeniu. Tak bardzo wczułam się w przygody i przeżycia bohaterów! Wymieniłyśmy z panią Justyną kilka przyjaznych wiadomości, dlatego można powiedzieć, że do książek pani Wydry mam duży sentyment. A przez to też duże wymagania. Bo skoro pierwsza książka była TAK DOBRA to ta nie może być przecież gorsza.
A więc \”Zaniemówienie\”. Historia osadzona w Tychach, pięknym mieście na Śląsku. Opowiada o ważnych, ale też dramatycznych wydarzeniach z okresu II wojny światowej i przymusowym wcieleniu Ślązaków do wojska niemieckiego. Uwielbiam czytać historie o II wojnie światowej, a o losach Ślązaków nie widziałam zbyt wiele, więc zaczynałam czytać z wielkim przejęciem. Poznajemy młodą, niewinną Hildę, która wciąż poszukuje swojej tożsamości oraz Wilhelma który żyje rozdarty pomiędzy tym co chce, a tym co powinien czuć. Jest także Tata Hildy – Achim z jego śląską dumą i ojcowskim autorytetem. Jest piękna Rose, tak piękna i tak różne od Hildy. I jest wojna, w której nie ma miejsca na niezdecydowane.
Już w przypadku \”Esesmana i Żydówki\” zakochałam się w stylu Pani Wydry. Bardzo podoba mi się język, opisy i streszczenia. Piękna plastyczność. Tekstu się nie czyta, ale po nim płynie. Historia bardzo wciąga, bohaterowie dają się lubić. Mimo, że poruszone są tematy trudne to jednak z chęcią się z nimi utożsamiamy. Można więc powiedzieć, że historia idealna..ale…
Niestety zdarzają się dłużyzny. Liczyłam na trochę większe napięcie, rozwojową akcję, jakieś bum. Bohaterowie mimo że naturalni to jednak nie wnoszą nowego światła na historię i są niemal podręcznikowo skonstruowani. A ja lubię łamanie tabu i zabawy formą. Dwuznaczności. A chyba przede wszystkim brakowało mi emocji. Mocniejszego pokazania mroku tamtych czasów. Jest to historia osadzona w realiach historycznych i właśnie tego realnego życia mi brakowało. Wiem, że jest to fikcja, ale chciałabym czuć, że to się mogło zdarzyć. Namacalność emocji, zdarzeń, bohaterów. Chciałabym popatrzeć przez okno i pomyślcie… Oni tam gdzieś są. A tego w \”Zaniemówieniu\” mi zabrakło.
Zdradzając swoją opinię, ale nie ujawniając treści mogę powiedzieć tak: na długie jesienne wieczory jest to dobra propozycja, ale na zachwyt literaturą odsyłam do \”Esesmana i Żydówki\”, bo w \”Zaniemówieniu\” poziom lekko siadł i nie zaniemówiłam tak jakbym chciała.
Sylwia Czekańska