Czasem życie pisze lepsze scenariusze niż autorzy książek. Niestety dotyczy to także dramatów. Choć “Chłopiec, który przeżył Auschwitz” ma pozytywne zakończenie, które można już po tytule wyczytać, to jednak większość fabuły wywołuje przerażenie. Że też ludzie ludziom mogli zgotować taki los, jaki zgotowano małemu pięcioletniemu Griszy Żukowowi.
Grisza nie zrobił nic, by dostać się do obozu. Nie musiał. Jeśli naziści nie potrafili złapać jakiegoś partyzanta, to mścili się na jego rodzinie. Ojciec Griszy był białoruskim partyzantem. Obserwował, jak hitlerowcy palili domy w jego wiosce, jak strzelali do ludzi. Wraz z rodziną schronił się w szałasie na bagnach, byle przeżyć. Chęć życia była tym, co wpajano mu od maleńkości i to właśnie ona sprawiła, że maluch nie tylko przeżył ojca, matkę, czy babcię, ale także tysiące innych małych i dużych obozowiczów.
Autor, Tomasz Wandzel, zainteresował się historią małego Griszy dzięki pani Barbarze Dobrzyckiej-Baścik. Przedstawia całą historię w prosty i przystępny sposób. W końcu jest to historia widziana oczyma dziecka, z drobnymi tylko fabularnymi wstawkami. Opisy różnych wydarzeń czy samego obozu są bardzo plastyczne, ale najczęściej pozbawione nacechowania emocjonalnego. Dla małego Griszy nie do końca pamiętającego wcześniejsze dzieciństwo w białoruskiej wsi Latigowo, to właśnie obozowa codzienność jest dzieciństwem. Dla niego normalne było palenie zwłokami w piecu, tępienie wszy czy chowanie chleba pod poduszką, by mieć na następny dzień. Wszystko to było celem służącym do przeżycia. Dorosłego czytelnika takie obrazowanie niesamowicie obciąża psychicznie, dlatego też ostrzegam, bo co wrażliwsi czytelnicy mogą nie być w stanie doczytać do końca.
Autor nie ograniczył się tylko do obozu. Właściwie podzielił książkę na pół. Początkowe rozdziały traktują o obozowej rzeczywistości, końcowe o życiu w różnych sierocińcach, do którego mały Grisza, ochrzczony w jednym z nich jako Grzegorz Tomaszewski, wraz z innymi sierotami obozowymi i wojennymi został przydzielony. Dzięki temu można zaobserwować nie tylko cierpienie wynikające z obozowego życia, ale także jak trauma, eksperymenty medyczne i skrajne niedożywienie wpłynęło na losy Grzegorza.
“Chłopiec, który przeżył Auschwitz. Historia prawdziwa” to poruszająca książka, która niesie ze sobą wiele emocji, wiele przemyśleń i nie daje się po prostu zapomnieć. Choć świadectwo przeżytych wydarzeń Griszy spisano dopiero w 1963 roku, to ta historia nie jest wymyślona. Choć wielu nadal ją podważa, bo jakże tak małe dziecko może pamiętać tyle z dzieciństwa. Jednak jeśli ty, czytelniku, przeżyłeś jakąś traumę we wczesnym dzieciństwie, zapewne także ją pamiętasz. Jak więc pięciolatek nie miałby zapamiętać szczegółów czegoś tak traumatycznego, jak obóz zagłady?! Zresztą, zeznania Grzegorza Tomaszewskiego potwierdza kilku innych ocaleńców. Warto sięgnąć po książkę i także się z nimi zapoznać, choćby po to, by nigdy już nie było podobnych miejsc na mapie świata.
Monika Kilijańska