Rodzina Windsorów od dawna fascynuje społeczeństwo, wszak to takie tchnienie tego, co odeszło. W czym tkwi ich fenomen? Przecież w Europie nadal można znaleźć inne koronowane głowy. Podejrzewam, że największym zaskoczeniem jest to, że rodzina królewska w Wielkiej Brytanii nadal hołduje tradycji, twardo trzymając się dawnych obyczajów. Są wciąż kimś niedostępnym dla społeczeństwa, chociaż w ciągu ostatnich lat zaczęło się to zmieniać, wszystko za sprawą tych, których weszli do rodziny królewskiej poprzez małżeństwo-Filipa, Diany i Meghan.
Marek Rybarczyk w swojej książce przypatruje się rodzinie królewskiej, cofając się do młodości królowej Elżbiety i początków jej miłości do księcia Filipa. Czy gdyby wiedziała, że będzie wielokrotnie zdradzana, a ich małżeństwo będzie istotne głównie na papierze, nadal tak twardo upierałaby się przy decyzji, aby poślubić księcia bez kraju? Na to pytanie zna pewnie odpowiedź królowa Elżbieta. I raczej z nikim się nią nie podzieli.
Autor dość długo pracował w Wielkiej Brytanii, dzięki czemu może spojrzeć na całą sytuację rodziny królewskiej z perspektywy czasu i wyciągnąć wnioski, które mogą okazać się trafne. Jednak podczas lektury pojawił się pewien szkopuł, który niesamowici utrudniał mi lekturę. Mianowicie, gdy autor skupiał się na Filipie, nikogo nie oceniał, pozostawał obiektywny. W przypadku księżnej Diany ukazał jej wady, co w dobie, gdy lady Di jest ze wszystkich stron idealizowana, jest takim wiadrem zimnej wody dla społeczeństwa. Okazuje się, że nie wszystko było dobre; nie każde zachowanie księcia i księżnej było fair w stosunku do siebie. Ona-młoda, zakochana w idei małżeństwa z księciem i obietnicą objęcia tronu w przyszłości. On-kochający inną kobietę, pozbawiony matczynej i ojcowskiej miłości. Ciekawie autor wypowiada się o Camilli, która ponownie (za sprawą serialu The Crown) stała się na celowniku fanów księżnej Diany. Czy słusznie? Patrząc na całą sytuację z boku widać, że żaden z bohaterów tego trójkąta nie pozostał bez winy. Wszyscy byli skrzywdzeni, ale i zachowywali się nieodpowiednio i źle.
Meghan jest osobą, która może budzić kontrowersję. Według wielu nie pasuje do rodziny królewskiej. Sam autor uważa ją za doskonałą aktorkę, która wymarzyła sobie księcia. Czy słusznie? Tego nie wiemy, ale o ile autor w przypadku poprzedników Meghan zachował obiektywizm, tak w ostatniej części książki nie oszczędził sobie wzmianek i wtrąceń, które budują u odbiorcy zero-jedynkowy wizerunek księżnej. To było niepotrzebne.
Oprócz tego, że autor skupił się na osobach, które wżeniły się w rodzinę królewską, zaznaczył, że Windsorowie są wierni tradycji, a wszyscy z zewnątrz tchnęli do tej starej instytucji jakiś powiew świeżości. Nie możemy zapomnieć o siostrze królowej, księżniczce Małgorzacie, która nie przejmowała się etykietą czy konwenansami. Więcej można wybaczyć rodzonym członkom rodziny królewskiej niż tym, którzy do niej weszli, a sam autor swoimi wtrąceniami, ukazuje postać Meghan w złym świetle.
Elżbieta, Filip, Diana i Meghan. Zmierzch świata Windsorów to książka, która nasuwa czytelnikowi wiele wniosków, ale zostawia wiele pytań. Czy kończy się jakaś epoka? Czy w momencie, kiedy na tron wstąpi Karol, nastanie inna faza dla rodziny królewskiej, którą do tej pory rządziła Elżbieta, wierna tradycjom? Czy Meghan zniszczyła fundament, budowany od lat? A może została skrzywdzona, tak samo, jak Diana i Filip.