Ta historia już trwa. Sześć sióstr zrodzonych na różnych kontynentach. Wychowanych w jednej bajecznie położonej posiadłości, przez adopcyjnego ojca, zwanego przez nie Pa Saltem. To on nazwał je imionami gwiezdnych plejad i połączył w całość, teraz jednak na nowo rozproszyły się niczym gwiazdy na niebie. Każda ułożyła sobie życie i żyje po swojemu, przez co wspólne spotkania są rzadkie i trudne do wykonania. Ich ojciec jeszcze raz połączy je w całość. Jego nieoczekiwana śmierć sprawi, że siostry ponownie się spotkają. Każda dostanie od ojca list, w którym odnajdzie wskazówki mające pomóc w odkryciu swych korzeni i być może odpowiedzi na to, co stało się z siódmą siostrą.
Tiggy po śmierci ojca wyruszyła ku marzeniom, które postanowiła spełniać w dzikiej Szkocji. Tam bez reszty może oddawać się opiece nad zwierzętami. Odosobniona posiadłość Kinnaird należąca do tajemniczego Charliego zdaje się idealnym przystankiem dla kobiety. Tam też uzyska jedną z pierwszych wskazówek. Mieszkaniec majątku, stary Cygan wyjaśni kobiecie, że w jej żyłach płynie krew uzdrowicieli, a on sam czekał na jej przybycie, by móc wskazać jej drogę do przepięknej Granady. W cieniu murów Alhambry pochodzenie Tiggy zacznie odkrywać swoje tajemnice, a ona pozna nie tylko swoją rodzinę i połączenie ze znakomitym cygańskim rodem, ale i gorzki smak wyboru. Zostać i uczyć się pod okiem wybitnej wiedźmy czy powrócić do Kinnaird, do Charliego.
Siostra księżyca
Krok za krokiem, siostra po siostrze, plejada za plejadą wracają na miejsce, tam, gdzie historia się dla nich rozpoczęła. To już piąta odsłona powieści, a ja wciąż jestem pod jej ogromnym urokiem. Nieprzerwanie zatracam się w tajemnicach i równoczesnej lekkości pióra autorki, która słowem bawić się nie tylko potrafi, ale i wykorzystuje to z ogromną siłą. Wciąga czytelnika w świat magicznej podróży ku korzeniom, odnajdywaniu własnego ja, równocześnie pozwala nam wierzyć w baśni, magię i siłę gwiazd. Siostra księżyca kusi zielenią Szkocji i pięknem słonecznej Alhambry. Nawet jako czytelnik, nie jestem w stanie wybrać między tak różnorodnymi miejscami. Tymi gdzie prawda miesza się ze spełnieniem i poczuciem bezpieczeństwa. Dzięki temu wiem, jak ciężki wybór stał przed Tiggy.
Opis miejsc, niesamowitych zdarzeń i ludzi pełnych niezwykłej pasji i siły sprawił, że pokochałam Tiggy. Wraz z nią przeżywałam każdą odpowiedź i nowo rodzące się w jej głowie pytania. Autorka stworzyła niezwykłą historię. Łączy bowiem w sobie elementy sagi rodzinnej i baśni, z każdym tomem różniącej się barwą i wydźwiękiem. Pierwsze to zawsze różnorodność, gdyż każdy z członków jednej rodziny zaskakuje odmiennością w emocjach, charakterze czy marzeniach. Drugie stanowi piękną, tajemniczą i niezwykle nieprzewidywalną siłę. Taką, która niespiesznie skrada się wprost do czytelniczej duszy i otacza ją tym czymś, co czyni powieść niepowtarzalną.
Wśród bohaterów i fabuły.
Lucinda Riley nieprzerwanie sprawia, że powieść czyta się sama. Siostra księżyca podobnie do swoich poprzednikiem jest połączeniem czegoś nieuchwytnego i realnego równocześnie. Ta historia może zdarzyć się każdemu. Wszak opowiada o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, swoich korzeni i bezpiecznej przystani, która ochroni przed każdym wiatrem. Tiggy zachwyca wrażliwością i szóstym zmysłem, autorka zaś prawdą i umiejętnym złączeniem tego, co naukowe i w sferze wiary. Fabuła wciąga bez reszty, a różnorodność każdej części sprawia, że wciąż chce się więcej i liczy na kolejne tajemnice.
Bardzo ciekawe i wciągające jest pochodzenie głównej bohaterki. Pisarka postawiła na podróż w niezwykłe, tajemnicze i mroczne obszary historii, której nasza postać będzie znaczącą częścią. Gorąca Hiszpania i pozornie lodowata Szkocja staną się świadkami wielu zawirowań, które trafiły w punkt, przynajmniej w moim przypadku. Tak różne miejsca, odmienna historia i jedna wrażliwa, pełna głębi i tajemnic postać. Ja przepadłam, a Siostra księżyca chwilowo stanowi najlepszą z części sagi. Czy tak zostanie?
Marta Daft