Nie czuję zmęczenia ani bólu. Żadnych myśli, żadnych planów. Tylko ten moment. Tu, wysoko nad górami.
Z ogromną przyjemnością czytałam o silnych i wytrwałych kobietach, które na przekór społecznym uwarunkowaniom, potrafiły z potężną determinacją trwać przy własnych marzeniach i śmiało odpowiadać na zew wolności. Krytykowane przez mężczyzn, często nawet poniżane, bo ośmieliły się wejść w męski świat, walczyły nie tyle z innymi, bo na to nie miały większego wpływu potrzeba sporo czasu, aby zmienić mentalność ludzką, ile same ze sobą. Wyzwania pań nie różniły się od sprawdzianów panów. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że były nawet bardziej obciążone, gdy napotykały opór męskiego środowiska tatrzańskich wspinaczy. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak wiele kobiet, pomimo ogromnego sceptycyzmu, decydowało się wyruszyć na ambitne i trudne szlaki, udowodniając odwagę, upór i samodzielność.
Z zainteresowaniem wsłuchiwałam się w opowieści o pionierkach polskiego taternictwa, życiorysy, osobowości i dokonania. Nawet dziś można wiele nauczyć się z ich wyjątkowych postaw i szczerego oddania pasji. Wielu nazwisk nie znałam, a tak fascynujące kryły się za nimi ludzkie spojrzenia na świat i branie życia we własne ręce. Anna Król ciekawie je przedstawiła, podkreśliła różnice, ale też ukazała podobieństwa, i ten ściśle cementujący składnik-zachwyt i szacunek wobec gór. Przyglądamy się Wandzie Herse, Helenie Dłuskiej, Irenie Pawlewskiej-Szydłowskiej, Wandzie Jeromin, Jadwidze Roguskiej-Cybulskiej, Jadwidze Honowskiej, Zofii Krókowskiej, Róży Drojeckiej, Zofii Radwańskiej-Paryskiej, Marzenie Skotnicównej i Lidii Skotnicównej. Cieszyła mnie szczegółowość przybliżania portretów. Autorka dołożyła wszelkich starań, aby dotrzeć do wszelkich wzmianek na temat pań, z literatury i osobistych rozmów ze świadkami. Omawiane wydarzenia działy się zarówno ponad jak i nieco mniej niż wiek temu, zatem to fantastyczne spojrzenie w przeszłość, kiedy pojawiały się kobiece pierwiastki w rodzącym się i zdobywającym popularność polskim taternictwie.
Narracja przenosi czytelnika.w tym mnie, w wymagające i ambitne początki polskiego kobiecego taternictwa, ale także, za pośrednictwem osobistych przeżyć autorki w Tatry, dzięki czemu powiązała przeszłość z teraźniejszością. Wiele zmieniło się po drodze, choćby stroje i wyposażenie, ale rdzeniem pasji górskiej wciąż pozostaje wrażliwość na krajobrazy i przyrodę, połączenie zmagań z górskimi szczytami i wewnętrznymi przeżyciami. Podziwiałam i zachwycałam się dokonaniami taterniczek, rozumiałam, co je pchało w góry, zatem daleka byłam od oceniania, nawet uwzględniając tragiczne zakończenia linii życia. Wszystko podano przyjazną, barwną, malowniczą narracją, z ładunkiem emocji towarzyszących wspinaniu, które chciałam poznać i je sobie wyobrazić. Znakomicie czułam ducha Tatr, kamiennych ścieżek, ruchliwych skał, pionowych ścian, kilogramów lin i siły partnerstwa. Klimat tematyki uatrakcyjniały pisemne relacje, fragmenty utworów, wycinki prasowe, retro ilustracje i zdjęcia.
Izabela Pycio