Sylwester wśród górskich szczytów, kiedy wokół zalega śnieżny puch, w urokliwej drewnianej chacie wydaje się marzeniem wielu osób. Niestety nie każdy może sobie na to pozwolić, zresztą taki wyjazd wymaga też ludzi, z którymi rzeczywiście chcemy żegnać Stary Rok. A co byś zrobił, gdyby ktoś dał ci możliwość właśnie w ten sposób spędzić tę ostatnią noc w roku? I to za darmo, a na dodatek zapewnił transport i wyżywienie oraz atrakcje?
Zapewne większość osób wyraziłaby zgodę, z niecierpliwością czekając na możliwość wyrwania się z codziennego kieratu, na odpoczynek, a przy tym możliwość spotkania z dawnymi przyjaciółmi ze szkolnej ławy. I nawet, jeśli gospodarz nie należy do najsympatyczniejszych osób, to przecież przez te lata wszystko mogło się zmienić. Takie właśnie zaproszenie od Borysa przyjmuje Anna, która nie ma innego pomysłu na spędzenie Sylwestra. Po cichu liczy, że zaproszenie przyjmie też Cezary, z którym łączyła ją niegdyś wspaniała przyjaźń, a z jego strony najwyraźniej coś więcej, bo nawet jej się oświadczył. Ona go odrzuciła, a to rozluźniło więzy pomiędzy nimi. Mimo iż wówczas Anna była przekonana o swojej racji, to po latach, obserwując, w jaki sposób Cezary ułożył sobie życie, jego kontakty z dziećmi, odczuwa ukłucie zazdrości.
A na co liczyli pozostali imprezowicze? Przede wszystkim na wspaniały Sylwester, choć życie napisało swój własny scenariusz. Bajka stopniowo zaczęła zamieniać się w koszmar i to krótko po przyjeździe do urokliwej chaty. Borys proponuje swoim gościom spacer, a większość z nich zgadza się chętnie. W drogę wyrusza zatem gospodarz, Anka wraz z towarzyszącą jej przyjaciółką Darią, Grażyna, Łukasz, Andrzej i Cezary. Niestety ta cudowna wędrówka niespodziewanie kończy się zgubieniem drogi. Zdenerwowani mężczyźni wszczynają kłótnię, w wyniku której Andrzej decyduje się przejąć dowodzenie, a Borys postanawia kontynuować wędrówkę obraną wcześniej drogą.
Niestety mrok i obfite opadu śniegu znacznie utrudniają wędrówkę, a niedoszli imprezowicze są coraz słabsi. Stara zabita deskami chata, którą znajdują, wydaje się jedynym ratunkiem przed zamarznięciem. Nie przewidują, że to pułapka, w której do głosu dochodzą ich własne demony. Kiedy jeszcze w chacie zjawia się tajemniczy Paweł, wędrowiec, który rzekomo zabłądził, atmosfera robi się naprawdę nieprzyjemna. Wracają bowiem stare urazy, sympatie i antypatie, a głód i niecodzienność sytuacji jeszcze potęguje stres. W takiej sytuacji nietrudno o wybuch emocji i nietrudno też o podjęcie irracjonalnej decyzji?
Jak zakończy się ta opowieść? Przekonamy się o tym dzięki lekturze książki pt. “Lustro w śniegu”, autorstwa Moniki Sawki. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Novae Res książka, to – wbrew pozorom nie thriller czy horror, ale powieść obyczajowa, o potężnej warstwie psychologicznej. To lektura dla tych wszystkich, którzy lubią się nurzać w ludzkich emocjach, którzy wolą obserwować i analizować zachowania, nie dążąc do bezpośredniego uczestnictwa w wydarzeniach.
Książka jest debiutem powieściowym Moniki Sawki, co może usprawiedliwiać pewne wady książki, choć z pewnością to debiut, na który warto zwrócić uwagę. Frapująca fabuła i tkwiące w niej możliwości niestety nie zostały do końca wykorzystane, a liczne dłużyzny i drętwe dialogi mogą chwilami zniechęcać do książki. Jednak niezależnie od tego, pochłaniamy kolejne strony, pragnąc dowiedzieć się, o co tak naprawdę w tej historii chodzi i co stoi za dziwnym zachowaniem Borysa i Pawła. Niemal od początku lektury spodziewamy się drugiego dna, a ono niestety rozczarowuje. Szkoda, bo mogło być inaczej…
Justyna Gul