Teodor i Bruno przychodzą na świat praktycznie jednocześnie, ale jako bliźniacy są diametralnie różni. Łączy ich jedynie pasja latania, choć każdy lata w innym celu. Magda i Wiktoria co prawda nie są bliźniaczkami, ale różnią się chyba bardziej od wspomnianych wcześniej braci. A co może łączyć dwie kobiety żyjące współcześnie z mężczyznami, którzy musieli sprostać wymaganiom czasów wielkiej wojny?
Książka z historią w tle musiała znaleźć się w moich rękach, a wiadomość, że to pierwszy tom serii sprawiła, iż zapragnęłam jej jeszcze bardziej. I nie zawiodłam się, bo powieść porywa od pierwszych stron i trzyma w napięciu do ostatniego zdania. I nie ma znaczenia, czy mówimy o współczesności, czy o czasach współczesnych Brunowi i Teodorowi. Choć nie będę ukrywać, że te dalsze czasy ciekawiły mnie bardziej pod względem historycznym, ale autor daje też radę we współczesnej obyczajówce. Tu nie ma ckliwego romansu, złamanych serc i wielkich przemów. Jest zwykłe, czasem nudne, a innym razem okrutne życie. I dobrze nakreślone sylwetki bohaterów, którzy mają wady i zalety, a także chwile załamania. I tyczy się to zarówno postaci z przeszłości, jak i tych żyjących współcześnie. Dzięki temu od razu można sobie wyrobić odpowiednie zdanie o każdej z nich, polubić ją, współczuć lub nienawidzić. I choć niekiedy okoliczności zmieniają chwilowe uczucia, to jest to tym bardziej ciekawe, bo wszak nawet największy łotr miewa przebłyski i można mu współczuć.
Nie mniej zachwycająca jest cała fabuła, pełna tajemnic, niedomówień i spraw z przeszłości mających ogromny wpływ na teraźniejszość. To, jak autor przeplata kiedyś z teraz, sprawia, że nie można się od książki oderwać. Ja sama pochłaniałam ją strona po stronie, nie mogąc nasycić się treścią. I choć czasami jest bardzo brutalnie, a do tego autor pisze tak plastycznie, że wszystko staje przed oczyma i czasem trzeba te oczy zamknąć na nadmiar okrucieństwa, to niczego bym w tej powieści nie zmieniła. Wszystko jest idealnie wyważone, na swoim miejscu. Przeplatanie czasów pozwala na chwilę oddechu, ale też nie wieje nudą, bo i w dziś Betcher zamknął niejedną tajemnicę.
A nie, jednak coś bym zmieniała w tej książce. Liczbę stron. Jest jej zdecydowanie za mało. I kończy się na szczycie oddechu. Mam jednak nadzieję, że kolejne tomy będą trzymały poziom i znów będę mogła się zanurzyć w literacką ucztę historyczno-obyczajowo-psychologiczną.
Katarzyna Boroń