Kiedy chce się poznać prawdę, odkryć wszystkie tajemnice i rozwiązać zagadki żadna przeszkoda nie jest w stanie nikogo zatrzymać. Zwłaszcza gdy coś dotyka prywatnych spraw i pomoże poznać odpowiedzi na nurtujące pytania. Tylko czy zawsze jesteśmy gotowi na to, co przed nami?
Zarys fabuły
Na wyspie Born ostatnio dzieje się naprawdę dużo. Uczniowie szkoły muszą wymyślić, jak pomóc Czaroline, która utknęła między jawą a snem. Muszą też odkryć, kim jest przybyły szkielet, kto zamienia żywe istoty w szklane posągi i kim tak naprawdę jest Madame C oraz profesor Balzar. Do tego dołącza do nich nowy chłopiec, który nie widzi magicznych istot. Czy uda się im rozwiązać wszystkie problemy?
Czarolina od pierwszego zeszytu mnie oczarowała i każdy kolejny pochłaniam z zapartym tchem. Zmora nie musiała czekać zbyt długo na swoją kolej. Byłam ogromnie ciekawa ciągu dalszego. Czy było warto na niego czekać?
Słów kilka o szacie graficznej
Paola Antista w dalszym ciągu świetnie sobie radzi z częścią graficzną. Jej ilustracje zachwycają mnie każdym najmniejszym detalem. Jej prace doskonale współgrają z treścią i dodają historii życia. Dzięki nim odczuwa się wszystko intensywniej i podziwia wyspę, szkołę oraz magiczne istoty. Jestem zachwycona kolorami oraz uchwyconym ruchem czy też emocjami na twarzach bohaterów.
Moje wrażenia
Sylvia Douyé nadal potrafi zaskoczyć. Zmora to już czwarty zeszyt, a do odkrycia jest wciąż sporo rzeczy. A przecież już tak wiele spraw wyszło na jaw. Scenarzystka dba, by zadowolić fanów serii. Odkrywa niektóre elementy układanki, by zaspokoić ciekawość, ale też niektóre nadal pozostają ukryte, by zainteresowanie nie wyparowało. Z tomu na tom wszystko się zmienia, rozwija. Staje się bardziej dojrzałe i bliższe. Tym bardziej że nie brak w tej historii emocji, a nastoletni czytelnicy mogą utożsamić się z opisanymi sytuacjami. Sylvia Douyé słynie też z finałów pozostawiających z chęcią natychmiastowego sięgnięcia po kontynuację. Tym razem nie było inaczej. Zrzuciła bombę i każe czekać na rozwój wydarzeń, nie wiadomo ile.
Na zakończenie
Zmora to kontynuacja w moim odczuciu rewelacyjna. Trzyma poziom poprzednich tomów, intryguje od pierwszej strony i wciąga w losy mieszkańców wyspy Born. Jak już zaczęłam, nie mogłam przestać czytać i oglądać poszczególnych ilustracji. Polubiłam Czaroline, wraz z nią odkrywam każdą tajemnicę i chcę pomóc magicznym istotom. Rozumiem jej emocje i zawirowania w sferze przyjaźni, problemy sercowe czy szkolne dramaty. Sylvia Douyé świetnie łączy mroczny klimat z tym radośniejszym. Jestem oczarowana lawirowaniem na granicy i stworzeniem tak dobrej powieści graficznej.
Zmora z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto polubił poprzednie tomy. Sylvia Douyé dawkuje nie tylko odkrywanie prawdy, tajemnic wyspy, ale i samą akcję. Dba o to, by nie było nudno, by przygoda nie pozwoliła o sobie zapomnieć, ale też z niczym nie przesądza. Ma się wręcz wrażenie, że naprawdę można trafić na taką wyspę. Ja chętnie bym się tam znalazła. Magia, tajemnice, wspaniałe przyjaźnie i fantastyczne istoty. Czego chcieć więcej?
Irena Bujak