Cztery kobiety. Jeden zaginiony chłopiec. To jej wina to wciągający thriller, w którym ziszcza się najgorszy koszmar każdego rodzica i który zaskakuje aż do ostatnich stron.
Czteroletni Milo miał spędzić miłe popołudnie u kolegi. Kiedy jego matka, Marissa, przyjeżdża go odebrać, pod podanym jej wcześniej adresem drzwi otwiera zupełnie obca kobieta. To, co początkowo wydaje się zwykłą pomyłką, szybko okazuje się czymś znacznie poważniejszym. Chłopiec znika bez śladu.
Historię poznajemy z perspektywy czterech kobiet, a ich przeplatające się relacje zdarzeń pozwalają spojrzeć na poszczególne wydarzenia z innej perspektywy. Śledząc losy Marissy, obserwujemy zdruzgotaną, załamaną matkę, która właśnie przeżywa na żywo koszmar; nie potrafi sobie poradzić ze zniknięciem synka, obwinia się, szuka winnych, a jednocześnie musi się mierzyć z presją opinii publicznej, która jest mocno podzielona – niektórzy jej współczują, inni obarczają winą, doszukując się w zniknięciu chłopca drugiego dna. Możemy również poznać wydarzenia widziane oczami Jenny, matki chłopca, u którego Milo miał spędzić popołudnie. Kobieta zostaje wbrew swojej woli wciągnięta w sam środek dramatu i mimo że nie zrobiła nic złego, musi ponosić konsekwencje nie swoich działań. Wreszcie jesteśmy także świadkami tego, co doświadczają porywaczka i jej matka. I chyba te relacje wzbudzają najwięcej ambiwalentnych uczuć.
Początkowo historia porwania Milo wygląda dosyć typowo. Dość szybko czytelnik dowiaduje się, kto jest odpowiedzialny za jego porwanie, nie wie tylko, jakie motywy powodowały sprawczynią i co dzieje się z chłopcem. Wraz z ujawnianiem kolejnych elementów układanki, zmienia się perspektywa, z jakiej postrzegamy wszystkie wydarzenia, a zakończenie… jest niczym cios obuchem w głowę. Nie spodziewałam się takiego rozwiązania, Andrea Mara zaskoczyła mnie całkowicie i jednocześnie zmusiła do spojrzenia na snutą przez nią opowieść z zupełnie innej strony. Takie książki lubię, takich autorów naprawdę cenię – w przypadku thrillera nie ma nic gorszego niż sztampowe zakończenie, a tutaj z pewnością takiego nie znajdziecie.
Mówiąc krótko, “To jej wina” to emocjonujący na wielu poziomach thriller, trzymający w napięciu aż do samego końca. Nie dajcie się zwieść pozorom! Gorąco polecam!
Katarzyna Abramova