Łukasza Radeckiego miałem okazję czytać już kilka razy, głównie w tomach opowiadań. Słynący głównie z pisania horroru autor, właśnie wypuścił nową książką w tym klimacie, co więcej, połączoną z grą paragrafową, co na pierwszy rzut oka wydaje się ciekawym eksperymentem. Jak wypada zatem “Świrownia” – gra strachu?
Zacznijmy trochę od samej fabuły, która, mimo iż dość oklepana, przyciągnęła mnie miejscem akcji. Jako fanowi treści urbexowych, opuszczony szpital psychiatryczny od razu wydał się ciekawy. Grupka młodzieży skuszona miejskimi legendami planuje udać się właśnie do owej owianej złą sławą “Świrowni”. Ciekawość tego miejsca podsyca również liczba wypadków, które miały miejsce w opuszczonym szpitalu na przestrzeni lat. Czwórka przyjaciół chce przezwyciężyć strach i zwiedzić to tajemnicze miejsce, jednocześnie udowadniając innym, że strach ma jedynie wielkie oczy. Czy aby na pewno?
No okej, przyznajcie, że fabuła brzmi nieco tandetnie. Jest to temat przez lata wałkowany: grupa przyjaciół, opuszczony dom i duchy. Super. Naprawdę nie dało wymyślić się czegoś lepszego? W zasadzie to dało, tylko nie do końca o to Radeckiemu chodziło. Książka nie jest klasyczną powieścią, a grą strachu. To czytelnik decyduje, co dalej zrobią nasi bohaterowie. Autor korzysta ze schematu gry paragrafowej – po każdej scenie możemy jako czytelnicy wybrać wariant akcji. Każdy taki wybór wiąże się z przeskokiem na dalsze bądź wcześniejsze kartki książki, by w końcu dotrzeć do końca, który – co więcej – jest zależny od naszych wyborów. I właśnie w tej grze taki rodzaj oklepanej fabuły się sprawdza i jest zarazem plusem książki. Pytanie brzmi tylko, czy to dzieło dla każdego?
Moim zdaniem nie. Mam świadomość, że fani planszówek czy właśnie gier paragrafowych będą wniebowzięci, jednakże ja – jako czytelnik, który nigdy nie miał okazji grać w podobne rozrywki – jestem nieco rozczarowany. “Świrownia” jest czymś oryginalnym, jest książką jedyną w swoim rodzaju, w której czytelnik może decydować o lasach swoich bohaterów, niemniej mnie to nie kupuje. Historia jest OK, jest tajemniczo, miejscami strasznie, ale nie jest to koncepcja dla mnie. Niemniej trzeba powiedzieć, że cała ta gra napisana jest ciekawie, z olbrzymim kunsztem i przemyśleniem i wydaje się, że znajdzie swoich wielbicieli.
Marek Szwajnoch