Z
nieskrywaną przyjemnością przedstawiam Moją pierwszą mitologię
Katarzyny Marciniak, która jest moim zdaniem najlepszą,
najprzystępniejszą i najciekawszą formą przedstawienia mitów, z
jaką się spotkałam. Nasza Księgarnia jest liderem na rynku
wydawniczym książki dziecięcej. Bogaty i zróżnicowany repertuar
miesiąc w miesiąc zwraca uwagę. Co więcej, jakość wydawanych
pozycji jest fenomenalna. Sięgając po dwie księgi mitologii dla
dzieci w interpretacji Katarzyny Marciniak domyślałam się, że
będą to dobre książki. Bazując na wcześniejszych
doświadczeniach pokrywałam duże nadzieje w tych książkach, i
pomyliłam się. Dobre to złe słowo, przywodzi na myśl poprawność.
Moja pierwsza mitologia zdecydowanie nie jest poprawna, jest
fenomenalna!
Po
pierwsze: interakcja z czytelnikiem. Autorka snując opowieści z
życia bogów odnosi się do codzienności młodego człowieka.
Wyjaśnia pojęcia bazując na tym, co dziecko zna i potrafi opisać.
Porównuje historie zawarte w książce do otaczającego świata,
motywuje do uważnego obserwowania, bowiem wiele zjawisk, powiedzeń,
zwrotów językowych używanych na co dzień odnosi się właśnie to
mitów i wierzeń.
Po
drugie: morały, prawdy i lekcje. Wszyscy doskonale zdajemy sobie
sprawę, że sposób przekazania wiedzy jest jeszcze istotniejszy,
niż samo jej zawarcie w tekście. Ta książka \”dociera\”
do dziecka. To niesamowite, jak duże zaangażowanie budzą w
dzieciach mity. One rzeczywiście dostrzegają po stokroć więcej
niż dorosły czytelnik, nie dostrzegając bariery między fikcją, a
rzeczywistością. Dlaczego? Właściwie dlatego, że same mity te
granice zacierają. Dużą zasługę trzeba tu przypisać autorce.
Katarzyna Marciniak dostosowała język, styl wypowiedzi i ilość
informacji do możliwości małego dziecka. Opowiada tak, jakby te
postacie żyły pośród nas…
Po
trzecie: jakość wydania. Oba tomu Mojej pierwszej mitologii
składają się po niemal 300 stron. Pierwszy rzut oka może być
mylący, bowiem książki w rzeczywistości są bardzo lekkie. Twarda
oprawa, szyte grzbiety i format b5 dają gwarancję długowieczności,
co w przypadku książek dla dzieci jest bardzo ważne, a mimo to
książki są lekkie. Idealna dla dziecka! Moja pierwsza mitologia to
pozycja bogato, ale ze smakiem zilustrowana. Marta Kurczewska dodała
tej książce jeszcze więcej smaku. Ilustracje są przepiękne, co
widać na załączonych zdjęciach.
Po
czwarte: treść. Wszyscy kojarzymy popularne greckie i rzymskie
mity, ale tak naprawdę niewielka ilość z nas zna całą hierarchię
i poszczególne interakcje między nimi. Autorka zabiera małych
czytelników w chronologiczną podróż po śladach starożytnych
bogów, herosów i niezwykłych stworzeń. Uznanie zdobywa fakt, że
mitologia nie została potraktowana wybiórczo. To bardzo bogaty
zbiór, w którym znajdują się nie tylko te dobrze znane, ale także
mniej popularne mity.
Rozkład
mitów jest chronologiczny. Dziecko krok po kroku poznaje
mitologiczny świat, który powstał z chaosu. \”Na początku był
Chaos. Każdy, kto choć raz przyszedł do przedszkola wcześnie
rano, wie, co mam na myśli. Chaos to wielkie zamieszanie. Wszyscy
biegają, przekrzykują się, wpadają na siebie i dopiero pani
zaprowadza w grupie porządek. Pani, która wyłoniła się z Chaosu
na początku świata, miała na imię Gaja i była potężną boginią
ziemi… Gai nie podobał się Chaos, więc szybko zabrała się do
porządkowania świata.\” I tak czytając strona po stronie,
przechodzimy przez dzieciństwo bogów, poznajmy ich moce, zwyczaje,
przyjaciół i wrogów.
Podczas
lektury Mojej pierwszej mitologi uświadomiłam sobie, że nie znam
mitów! Wiele z przytoczonych legend i sami herosi byli mi kompletnie
obcy. Nie sądzę bym kiedykolwiek zapoznała się tak szczegółowo
(a przecież to książka dla dzieci!!!) ze starożytnymi bogami. To
fantastyczna lektura dla dzieci i dorosłych. A czy Wy pamiętacie,
jak wyglądała Niedźwiedzia przemiana Kallisto, o co chodziło z
Pajęczą siecią Arachne, albo dlaczego Midas nabawił się oślich
uszu?
Polecam!
Zawszyjmy teraz układ. Przy najbliższej wizycie w księgarni,
weźcie do ręki tę książkę i zacznijcie czytać. Wystarczy jeden
tekst. Gwarantuję Wam, że nie będziecie mieli dylematu, a może
właśnie podsunęłam Wam pomysł na Mikołajkowy upominek?
Justyna Chaber