Jeszcze 20 lat temu telefony były do telefonowania. Ewentualnie można było przesalać wiadomość tekstową i to było już coś. Gra w węża? Kosmos! Dziś to maszyny obliczeniowe przewyższające niejeden komputer! To oznacza ni mniej, ni więcej, że naukowcy nie śpią. Dobra, nie śpią może cały czas, bo czasem sypiają. Tylko pewnie nawet jak śpią, to coś wymyślają. Np. rejestrator snów. Albo, chociaż rozszerzoną rzeczywistość w niewinnie wyglądających okularach. Nie wierzycie? Przeczytajcie \”Jakoś wkrótce\” Kelly i Zach\’a Weinersmithów, a uwierzycie.
Ta książka zagłębia się w królestwa technologii, które zdaniem autorów mogą spowodować gigantyczne postępy w naszym dostępie i korzystaniu z dobrodziejstw nauki w przyszłości. A do tego nie jest wypełniona przede wszystkim naukowym bełkotem, a świetnie wytłumaczonymi i rozrysowanymi anegdotkami. Pewnie dlatego, że autorami są rysownik i naukowczyni z Uniwersytetu Rice\’a.
Przeprowadzili oni wywiady z wieloma naukowcami z różnych dziedzin, aby dowiedzieć się o nadchodzących technologiach. Rozpoczynają każdy segment od wyjaśnienia, na jakim etapie jesteśmy dzięki określonej technologii, a następnie omawiają, dokąd zmierzają badania, jaka może być przyszłość, potencjalne zalety, obawy i pułapki. W tekście przeplata się wiele nerdowskich dowcipów naukowych i komiksowych scenek, które rozjaśniają to, co nie zawsze jest zrozumiałe. Jestem w szoku, jak łatwo można mi było wytłumaczyć, czym jest fuzja jądrowa! Humor jest taki, jakiego można by oczekiwać od naukowców, choć czasem nieco zbyt amerykański.
Choć gdyby autorzy skupiali się na wszystkim, co chcieli, by znalazło się w tej książce, to poprzestali na dziesięciu obszarach:
1. Tani dostęp do kosmosu,
2. Wydobywanie surowców z asteroid,
3. Energia termojądrowa,
4. Programowalna materia,
5. Robotyka,
6. Rzeczywistość rozszerzona,
7. Biologia syntetyczna,
8. Medycyna precyzyjna,
9. Biodrukowanie,
10. Interfejsy mózg-komputer.
Było kilka rozdziałów, zwłaszcza tych medycznych, w których treść już stała się zdezaktualizowana! Wszak w oryginale książka ukazała się w 2017 roku, a same rozmowy z naukowcami musiały mieć miejsce jeszcze wcześniej. Od tego czasu mamy już choćby udane starty rakiet serii Falcon od prywatnej firmy SpaceX czy prototyp wszczepu od Neuralink.
Dla przeciętnego laika bez zaplecza naukowego, tak jak w sumie ja, ta książka jest wspaniałym wprowadzeniem do nowych technologii i tego, czego możemy się spodziewać w przyszłości. Czytając to, nie raz też zauważałam, jak wiele pomysłów naukowców i nie zawsze udanych projektów podchwytuje literatura sci-fi.
Podoba mi się, że autorzy zwracają większą uwagę na to, co obecnie ekscytujące w nauce i technologii, w bardzo czytelnym formacie. Nie zatrzymują się jednak na suchych faktach. Przedstawiają też obawy związane z technologią. I nie jest to tylko bunt robotów w 2027 roku (taki rok wymyślili), ale także np. zmiany w prawie dotyczącym badań nad DNA czy modyfikacjach ciała. Wszak operacje plastyczne też kiedyś służyły tylko rekonstrukcjom powypadkowym, a dziś służą do upiększania. Pokazują też problemy, z jakimi muszą borykać się sami naukowcy: od papierologii związanej z dostępem do niektórych choćby pierwiastków, po niemożność zastosowania w niektórych krajach choćby na sobie rozwiązań biomedycznych i turystykę naukową.
Monika Kilijańska