Pewne sugestie producenta, co do podobieństwa oscarowych “Służących” do “Ludzie Jak My” są zasadniczo bezpodstawne. Fakt, jest to równie ciepły, pogodny i zabawny film jak wspomniana wyżej produkcja Tate Taylora. Jednak porównania są niepotrzebne. “Ludzie Jak My” bronią się sami.
To zbędna reklama, gdy dostajemy produkt, który gotowy już jest do podbicia polskiego rynku. Aż dziwne, że o tym filmie nie było głośno, póki nie ukazał się na DVD. Film Alexa Kurtzmana stawia na komediodramat z najwyższej półki bez zbędnego kombinowania – ot prosty i czytelny scenariusz oparty na związkach ojciec-syn oraz brat-siostra. Problem polega na tym, że Sam (Chris Pine) to syn legendarnego muzyka. Gdy dowiaduje się o jego śmierci postanawia pojechać na pogrzeb, odwiedzając także samotną, zatroskaną matkę (wciąż na topie Michelle Pfeiffer). Na miejscu dowiaduje się o istnieniu swojej przyrodniej siostry (świetna Elizabeth Banks) i jej osobnej historii, którą połączy ten jeden człowiek – ich ojciec.
Ten film zasługuje na uznanie przede wszystkim za wzgląd na aktorów, którzy wykazali się nie lada kunsztem, przerabiając średniej jakości scenariusz w poruszające widowisko. Nie da się ukryć, że psychologiczna wizja scenarzystów byłaby niemożliwa bez zaangażowania Elizabeth Banks, Chrisa Pine’a i Michelle Pfeiffer. Dzięki nim poszczególne relacje były ciekawie wyrysowane i zbierały zainteresowanie widzów. Trzeba przyznać, że to właśnie te wątki trzymają film w ryzach i nie pozwalają odpływać reżyserowi, który ma wielką ochotę poszerzyć film o kolejne, jak np. nietolerancja rówieśników.
Końcówka chwyta za serce i na pewno niejeden widz uroni łezkę lub dwie. To w końcu film poruszający, a najlepszą ocenę takiej produkcji wystawiają widzowie, którzy zewnętrznie okazują swoje uczucia. W tym przypadku chyba nie ma wątpliwości, że to produkcja na wysokim poziomie. Wszystko tu jest na właściwym miejscu, proporcje są jak najbardziej zachowane i nareszcie można z powrotem uwierzyć w proste scenariusze krzepiące ludzkie serca i podnoszące na duchu. Tu tkwi magia kina!
Marek Generowicz