W końcu nadszedł ten moment, kiedy trzeba pożegnać się z Kate Daniels. Czy ostatni tom okazał się dobrym zakończeniem?
Kate i Roland w końcu zawarli swego rodzaju rozejm, ale kiedy jej ojciec łamie warunki porozumienia, konfrontacja wydaje się nieunikniona. Jednak wyjaśnienie sobie wszystkich spraw z Rolandem musi poczekać, bo do Altany zmierza wróg i to nie taki zwykły. Jest to wróg, z jakim Kate nie miała wcześniej do czynienia. Żeby go pokonać, wszyscy muszą połączyć siły. Tylko czy to wystarczy, żeby zwalczyć pradawne moce?
Gdy tylko odebrałam książkę, z jednej strony nie mogłam się doczekać, aż nie zacznę jej czytać, jednak z drugiej strony nie chciałam jej też zaczynać, bo wiedziałam, że to już koniec przygód Kate, z którą bardzo się polubiłam. Po prostu nie chciałam kończyć przygody z tak świetną serią. Próbowałam sobie książkę dawkować, ale niestety, się nie dało, ponieważ, gdy tylko zaczęłam ją czytać, to nie mogłam się od niej oderwać i bardzo szybko dotarłam do końca. Jednak co to był za koniec. W “Magia triumfuje” było wszystko, co najlepsze z poprzednich części. Była walka, poświęcenie, śmierć, zdrada, miłość, zabawne sytuacje. Coś się dzieje już od pierwszej strony i akacja nie zwalnia nawet na chwilę, aż do ostatniej strony. Bardzo podobało mi się to, jak została ukazana Kate jako matka. Z jednej strony jest ona kobietą, która poradzi sobie z każdym niebezpieczeństwem, a z drugiej jest typową matką, która biegnie do lekarza, gdy tylko jej dziecko kichnie lub się przewróci. Niektóre sytuacje dość mnie bawiły. Pojawił się też bohater, który wcześniej nie zdobył mojej sympatii, za to w tej części został ukazany z zupełnie innej perspektywy, która mnie zaciekawiła i chętnie przeczytałabym jakiś tom tylko o tym bohaterze. Bardzo żałuję, że “Magia triumfuje” to już ostatni tom z serii, jednak jest to zakończenie bardzo dobre. Praktycznie wszystkie wątki zostały wyjaśnione. Jedynie motyw Julie został niedomknięty, nie wiadomo co z nią później będzie, ale z tego, co czytałam to powstała książka opisująca już tylko jej przygody.
Podsumowując “Magia triumfuje” to jedno z lepszych zakończeń serii, jakie miałam przyjemność czytać. Mam wrażenie, że gdyby książka liczyła sobie, drugie tyle stron co ma, bawiłabym się tak samo dobrze. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał książek z serii o Kate Daniels, a lubi Urban fantasy, to z pewnością będzie w 100% zadowolony. Mi pozostaje teraz tylko czekać na kolejne książki duetu Ilona Andrews.
Honorata Jamroży