Gdy już raz znajdziemy się w magicznej krainie, trudno jest nam ją opuścić. Chcemy się o niej dowiedzieć jak najwięcej, zachwycić pięknem i spędzić czas z magicznymi istotami. Zachłyśnięci jej pięknem nie myślimy o niczym innym. Tylko czy zawsze jest to bezpieczne?
Zarys fabuły
Sonja nadal przebywa w Jontundale, mitycznej krainie, do której trafiła przez magiczne przejście. Nie może wyjść z podziwu nad pięknem tego miejsca i wraz z Espenem oraz młodymi trollami poznaje coraz więcej pięknych zakamarków. Jednak dostrzega również czyhające w nim niebezpieczeństwa, jak choćby to ze strony wikingów , których wspiera wyrocznia i jej uczennica. Na dodatek tropem paczki przyjaciół podąża olbrzym Trym. Czy uda im się pokonać przeciwników?
Po przeczytaniu W dolinie trolli byłam bardzo ciekawa kontynuacji, dlatego też ucieszyłam się, że na kontynuację nie trzeba było długo czekać. Uczennica wyroczni już za mną, jak się ma w porównaniu do swojej poprzedniczki?
Moje wrażenia
Tym razem już wiedziałam, że ten niepozornie wyglądający zeszyt skrywa w sobie coś niesamowitego. Może i wzorowanego na Disneyu, ale posiadającego swoją prywatną magię. Świat północy przyciąga, nie dziwię się Sonji, sama chętnie bym się w nim znalazła. Malin Falch stworzyła serię, która zachwyciła od początku, a Uczennica wyroczni utrzymuje poziom pierwszego tomu. Na każdej stronie i nawet w najkrótszym zdaniu jest ukazany magiczny świat. Pełno w nim tajemnic, mitów i legend, wszystko zaś w typowym skandynawskim klimacie. Znakiem rozpoznawczym scenarzystki będzie chyba takie powolne rozwijanie akcji, ale nawet nie uważam tego za minus. Podoba mi się, że to wszystko toczy się niespiesznie.
Kilka słów o szacie graficznej
Malin Falch w tej serii stawia na przekazywanie historii poprzez obrazy. Treści nie ma tutaj zbyt dużo, ale idealnie uzupełnia się ona z pracami ilustratorki. Są niesamowite. Oba zeszyty mogę przeglądać bez końca. Warto przyglądać się każdej ilustracji. Można wtedy dostrzec najmniejsze detale oraz emocje widoczne na twarzach postaci. Artystka ożywiła swoje prace i ukazała w nich magię.
Na zakończenie
Uczennica wyroczni to lektura na kilkanaście minut, jeśli tylko skupiałaby się na tekście, ale ilustracje sprawiają, że tracę poczucie czasu i spędzam nad nimi wiele chwil. Nie potrafię powiedzieć, co mnie w nich tak oczarowało, ale bez wątpienia Malin Falch będzie należeć do moich ulubionych ilustratorek. Uczennica wyroczni z pewnością przypadnie do gustu młodym czytelniczkom, ale należy pamiętać, że nie jest to słodka oraz urocza historia. Zagrożenia są tutaj prawdziwe, a okrutni ludzie bywają naprawdę źli. Jednak wolę dać dziecku taki komiks niż kolejną współczesną bajkę, w której jest zbyt wiele ogłupiających rzeczy.
Polecam z czystym sumieniem oba tomy serii. Uczennica wyroczni trzyma poziom W dolinie trolli i dostarcza jeszcze więcej wrażeń oraz emocji. Przy tej powieści graficznej nie ma mowy o nudzie.
Irena Bujak