?Cień utraconego świata? to jedna z tych książek, które otulają czytelnika. Gdy tylko rozpoczniecie lekturę, nie będziecie mogli oderwać się od tego perfekcyjnie stworzonego świata. Ta część rozpoczyna trylogię – epicką, fenomenalną sagę, obok której nie można przejść obojętnie.
Streszczenie fabuły tej powieści nie jest łatwe, ponieważ autor poruszył tutaj wiele wątków, a na scenę wprowadził ogrom bohaterów, w tym najważniejszych dla całej akcji. Taką postacią jest młody Davin, przed którym stoi wielkie wyzwanie – musi on zdać specjalne egzaminy, a dokładniej mówiąc, próby, które sprawdzą, czy chłopak może korzystać z Esencji. Jednak, pomimo posiadania odpowiednich umiejętności, bohater się obawia.
Czy cały porządek świata zostanie zbudzony? I co ma z tym wszystkim wspólnego Davin?
Jak wspomniałam “Cień utraconego świata” to opowieść magiczna, przepełniona zwrotami akcji, bohaterami, wątkami… Jednak bez obaw, bo gdy tylko rozpoczniecie lekturę, nie zdołacie się oderwać. Przez pierwsze kilkanaście stron czułam się lekko zagubiona, bo autor nie oszczędza swoich czytelników i nie raczy nas żadnymi wprowadzeniami, ale gdy wpadłam już w pewien rytm, nie mogłam się od książki oderwać. “Cień utraconego świata? to cegiełka, ale gdy zakończyłam lekturę, czułam, że koniecznie muszę poznać dalsze losy bohaterów i odkryć, co wydarzyło się dalej!
Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że “Cień utraconego świata” to debiut autora. James Inslingot raczy nas rozbudowanym i ciekawie skonstruowanym światem, gdzie wszystko znajduje się na swoim miejscu. Samo czerpanie z Esencji jest intrygującą koncepcją. Porównałabym to do ziarna, z którego wyrosło wielkie, rozgałęzione drzewo, gdzie każda gałąź czy liść to wątek, bohater czy zwrot wydarzeń. Dzięki temu, że akcja poprowadzona jest z wielu perspektyw, czytelnik dostał szerokie spojrzenie na cały świat i wydarzenia; to tak, jakby w mojej głowie powoli pojawiały się kolejne elementy krainy. Wszystko ma przysłowiowe “ręce i nogi”. W każdym zdaniu widać niezwykłą dbałość autora o detale i niuanse, które składają się na tę opowieść.
Kolejnym wielkim plusem tej książki są bohaterowie. Jakby zostali zamknięci na kartach stron. Są wielobarwni, z wadami i zaletami; popełniają błędy, wątpią w swoje siły, ale wole takie postacie o wiele bardziej, niż te, które zostały wykreowane na idealne i bez wad. To, co zrobił autor, dodaje książce autentyczności.
“Cień utraconego świata” to opowieść, która zabiera nas z naszego świata. Nie można zapomnieć o tej książce, bo jest perfekcyjna, a ja nie znalazłam podczas czytania żadnej wady. To istna perełka!
Katarzyna Krasoń