“Historia zawsze robi się gorsza, gdy już się ją spisze.”
Byłam bardzo ciekawa książki, która otrzymała nagrodę Hugo 2020. Chwyciłam ją z zapałem i weszłam do świata Imperium, któremu nic nie mogło się oprzeć, jego ekspansjonizm w kosmosie przybierał oszałamiające zasięgi. Teixcalaanie to mistrzowie w politycznych rozgrywkach, rozgrywali szarady dyplomatyczne na najwyższym poziomie, zawsze dostawali to, co przynosiło im krociowe zyski. Śmiało podbijali planety, natychmiast wciągali je w zakres swoich wpływów. Ciekawie odmalowano zasady i reguły rządzące stolicą Imperium, miasta zajmującego całą planetę, funkcjonującego w wielu strefach. Zmyślnie opisano elitę władzy i współzawodnictwo między jej segmentami. Przyjemnie przebijałam się przez otoczkę tajemniczości, rozgryzałam siły sprawujące kontrolę, dochodziłam do nieoficjalnych kanałów i sterów. Spiski i wolty, uniki i ataki, podporządkowanie i podżeganie. Te aspekty powieści przyciągały. Potwierdziło się, że dla władzy i bogactwa ludzie byli w stanie zrobić wszystko, chwytać się wszelkich metod i sztuczek, nawet jeśli wychodzili w kosmiczne obszary i odbywali międzyplanetarne podróże.
Stacja górnicza Lsel od wielu lat czyniła dyplomatyczne wysiłki, aby flota Teixcalaanlijska jej nie pochłonęła. Sprawowała pieczę nad bramami skokowymi do obszarów kosmosu i handlowała z Imperium wydobytymi surowcami. Pragnęła pozostać wolnym punktem na mapie wszechświata. Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach zwolniła się posada ambasadora Lsel w Teixcalaanie, wysłała nową przedstawicielkę dyplomatyczną. Dzmare Mahit wyruszyła w podróż do gniazda mistrzów gry politycznej bez dostatecznej wiedzy i ze znikomym wzmocnieniem rejestrów przeszłości. Spodobał mi się pomysł na ideę imago, precyzyjnie skalibrowanego neurologicznego wszczepu zapewniającego dostęp do zintegrowanych wspomnień poprzedników. Wizja narzędzia, które może powstać w przyszłości. Zastanawiające, w jakim stopniu będzie miało wpływ na kierunki rozwoju cywilizacji. Szkoda, że autorka jeszcze bardziej nie wykorzystała możliwości oferowane przez imago, ale to dopiero pierwszy tom, zatem może w kolejnych to uczyni.
Nie przeszkadzało mi, że scenariusz zdarzeń wolno się rozgrywał, miało to swoje plusy, jednak momentami wydawało mi się, że niektóre sceny za bardzo były przeciągane, tym bardziej że obracały się wokół podobnego schematu. Mnóstwo dialogów prowadzących ścieżką wyjaśniania tajemnic, od czasu do czasu przerywane były spektakularnymi incydentami, ale w konsekwencji niewiele z nich wynikało. Człony imion i nazwisk uwzględniających liczebniki i przymiotniki tworzyły specyficzny klimat, lecz potrzebowałam czasu, aby swobodnie sobie z nimi radzić. Trochę raziła niekonsekwencja, z jednej strony ścisłe trzymanie się protokołów, z drugiej używanie zdrobnień w oficjalnych rozmowach. Zupełnie nie przekonała mnie kluczowa postać. Rozumiałam, że jako młoda osoba została wysłana z misją szpiegowską na terytorium wroga, mało było czasu, aby ją właściwie przygotować do funkcji ambasadorki. Nie wszystko przebiegało tak, jak to zaplanowali przywódcy, ale odebrałam ją jako dziecko wrzucone do ogromnego pokoju z zabawkami, zachwycające się kolorami i kształtami, a nie chęcią poznania tego, co stanowiło klucz do politycznej gry. Jeśli tak miała wyglądać praca najwyższego rangą przedstawiciela dyplomatycznego, to każdy mógł ją pełnić. Brakowało wiarygodności, prestiżu i sprytu.
Wpadałam w powieści na wielkie balony, pozornie skrywały one lub symbolizowały coś frapującego i ważnego. Rozdmuchano je do granic możliwości w zapowiedziach akcji, ale po przekłuciu traciły na intrydze, mocy zaangażowania i przyciągania. Wkradło się też kilka potknięć w logice zdarzeń. Zdradzanie strategicznych tajnych informacji dopiero poznanym osobom, z oczywistych względów podstawionym, nie brzmiało rozsądnie. Swobodny dostęp osób postronnych do ciała zmarłego, który pełnił ważną funkcję, za bardzo naciągane. Scena ze spaniem na trawniku rozśmieszyła, zamiast podsycać napięcie. Niedociągnięcia i infantylności zaskakiwały w nagrodzonej powieści. Trzeba było odsuwać je na bok, przymykać oko na naiwności i uproszczenia, by przebijać się przez przygodę. W moim odczuciu tytuł kierowany do mniej wymagających i młodych stażem czytelników, nastawionych na lekką rozrywkę w klimacie fantastyki wzbogaconej wątkiem kryminalnym, lubiących nieskomplikowaną akcję i niezobowiązujące zaangażowanie.
Izabela Pycio