Na pewno je znacie – piękne, chociaż lata świetności mają już za sobą, zarośnięte przez samosiejki i chwasty; zaniedbane, wymagające remontu i dbającej ręki. Czuć w nich przeszłość, inny świat, a oczami wyobraźni można zobaczyć dawnych mieszkańców.
Dwory. Wspaniałe, piękne, monumentalne, świadectwo przeszłości. Teraz zapomniane, zaniedbane, zarośnięte. Los nie obszedł się z nimi łaskawie. Reforma rolna przeprowadzona w latach 1944-1945 wywłaszczyła wszystkich właścicieli, a budynki i całe włości przeszły na własność państwa. Dawna szlachta, magnaci, elita zostali bez domu i dachu nad głową. Ich majątek przepadł. W dworach otwierano Gminne Spółdzielnie, mieszkania dla pracowników PGR-u, szkoły, urzędy.
Książka Anny Wylegały to istne kompendium wiedzy dla wszystkich zainteresowanych tematem. Jak można przeczytać w opisie, reforma rolna jest bardzo słabo zbadanym tematem. Publikacje, które do tej pory się ukazywały, dotyczyły raczej chłopów, a pomijano ziemian. “Był dwór, nie ma dworu” wypełnia tę lukę i jeżeli choć trochę interesuje Was historia II wojny światowej i zmian, które potem były wprowadzone w Polsce, to ta lektura będzie dla was prawdziwą przyjemnością.
Książka jest bardzo dobra. Powiedziałabym, że wpisuje się kanon moich ulubionych lektur. Już od pierwszych stron widać, jak wielką pracę włożyła autorka w treść. Chociaż “Był dwór, nie ma dworu” to praca naukowa i socjologiczna (co może przestraszyć czytelników), to jej lektura nie przypomina przedzierania się przez prace naukowe, wypełnione naukową terminologią. Autorka wyszła poza te ramy, sprawiając, że jej dzieło, może sprawić przyjemność nie tylko badaczom, socjologom, ale także zwykłym czytelnikom.
Autorka przytacza w swojej pracy 12 dworów, położonych w województwie świętokrzyskim, historycznej Kielecczyźnie. Na stronach książki czytelnik może poznać historię poszczególnych miejsc, ich wywłaszczenia. Można dowiedzieć się wiele o ludziach, którzy w wyniku reformy stracili wszystko, cały swój dobytek i zostali z niczym. Jednak nie tylko ziemianie są bohaterami, ale także chłopki, którzy musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Co więcej, niejednokrotnie otrzymanie ziemi na własność nie było dla nich, w końcowym rozrachunku, pozytywne i opłacalne. Autorka nie zapomniała również o służbie, która musiała znaleźć inną pracę. O nich nikt nie wspomina.
“Był dwór, nie ma dworu” rzuca nowe światło na Reformę Rolną i losy dworów oraz wszystkich tych, których dotknęły zmiany ustrojowe. Teraz dawne siedziby ziemian straszą pustką; niewiele z nich trafiły ponownie w ręce rodzin. Autorka przedstawia wszystkie fakty, całkowicie bezstronnie, dzięki czemu czytelnik może poznać tzw. dwie strony medalu i wyrobić sobie własny pogląd na te sprawy.
Katarzyna Krasoń