Dojrzewanie jest jednym z punktów naszego życia, którego nie da się ominąć czy przeskoczyć. To wtedy kształtuje się w nas, kim chcemy być, jacy jesteśmy i zachodzą zmiany. I już samo to jest trudne, a co dopiero ma powiedzieć ktoś obdarzony mocami, które również w jakiś sposób wpływają na ich posiadacza? Ile w tym wszystkim samego dorastania, a ile ingerencji czegoś nadnaturalnego?
Zarys fabuły
Przed Strażniczkami postawiono kolejne wyzwanie. Muszą dotrzeć do władcy Arkhanty, który włada bardzo niebezpieczną mocą. Chociaż jest dobry dla wieśniaków, to sam ogromnie cierpi, nie mogąc dotrzeć do swojego dziecka. Zrobił wszystko, co tylko mógł, by mu pomóc, niestety jedynie wyrocznia mogłaby coś zrobić, ale kategorycznie odmawia. Rozgoryczony Ari chce się zemścić i zniszczyć Kondrakar. Jakby tego było mało, Teranee czuje duże wątpliwości, czy jest gotowa na zmiany, jakie w niej zachodzą, odkąd została czarodziejką.
No i stało się, Księga 5 za mną, teraz pozostało mi wypatrywać kolejnego zeszytu o Czarodziejkach. A jest na co czekać, bo ta część jest trochę łącznikiem między tym, co było a tym, co nadchodzi.
Słów kilka o szacie graficznej
Chyba już zawsze będę pod ogromnym wrażeniem tego, że pomimo tego, iż nad historią o Strażniczkach pracuje tylu ilustratorów, wszystko jest tak dopracowane. Całość jest świetnie ze sobą zgrana, nie da się dostrzec żadnych pomyłek czy różnic. W tym zeszycie, jak i w poprzednich na plus są wszystkie niuanse, mimika twarzy, ruch, emocje, obrazy miejsc, istot, a nawet wygląd. Nie można również zapomnieć o czarowaniu przez rysowników światłem i cieniem.
Moje wrażenia
Co tu można napisać? Księga 5 to kolejne przygody, niebezpieczeństwa, magia oraz nastoletnie problemy. Twórcy stawiają przed dziewczynami różne wyzwania, tym razem przyszedł czas, by skupić się na Teranee. Widać, że się mocno zmienia i chyba nie do końca sobie z tym radzi. Scenarzysta i ukazują jej obawy, niepewności i dylematy. To też moment wprowadzenia nowej postaci i na jej przykładzie pokazanie ile daje przyjaźń, działanie w grupie oraz odczuwanie emocji. Ten tom stawia też pytania nad tym, czy wyrocznia zawsze dobrze postępuje oraz poruszenie wątku autyzmu. Tyle wydarzeń, zmian i pytań pozostawionych bez odpowiedzi.
Na zakończenie
Księga 5 pozostawiła mnie chyba w największym zawieszeniu od początku czytania tej serii. Ponownie przepadłam wśród słów oraz ilustracji, żyłam losami dziewczyn i wraz z nimi przeżywałam każdą chwilę. To już nie tylko czar wspomnień dziecięcej fascynacji, a zachwyt nad kreską, historią i fantastyczną otoczką. Ten zeszyt to mieszanka śmiechu, irytacji, dylematów, niepewności i nauki zaufania. Podoba mi się w tej serii, że z każdym tomem robi się coraz poważniej, ale nadal całość jest utrzymana w lekkim tonie i zachwyca mocą przyjaźni oraz przeżywanych przygód.
Wznowienie tej serii było w moim odczuciu rewelacyjnym krokiem, Czarodziejki są takim mostem łączącym pokolenia, dorośli powrócą do swojego dzieciństwa, a młodzi mają okazję pokochać Strażniczki. Księga 5 jest obowiązkową lekturą po zapoznaniu się z poprzednimi tomami. Bo jak odmówić sobie kolejnej dawki mocy przyjaźni oraz fantastycznych wydarzeń?
Irena Bujak