Wielkie książki wymagają wielkiego poświęcenia. No dobra, może nie aż tak wielkiego. Na lekturę “Hrabiego Monte Christo” poświęciłam większość wolnych chwil z okresu dwóch miesięcy. Większość, bo jak już pisałam w recenzji tomu pierwszego, były momenty, kiedy musiałam dać głowie odpocząć i przeczytać coś lżejszego. Mimo wszystko nie uważam, że był to czas źle przeznaczony. Z zamiarem przeczytania tego monumentalnego dzieła nosiłam się już od ponad roku i jestem nie tyle zadowolona z osiągnięcia celu samego w sobie, ile z tego, że lektura mnie nie rozczarowała.
Tak, jak wspominałam – książka została podzielona na dwie części jedynie ze względu na jej rozmiary. Nie jest to dylogia, a jedna powieść wydana w dwóch częściach. W pierwszej poznajemy losy Edmunta Dantesa, zgłębiamy to, co mu się przytrafiło i przybliżamy sobie sylwetki ludzi mniej lub bardziej odpowiedzialnych za taki bieg wydarzeń, jak i tych, którzy starali się mu pomóc. W drugim zaś tomie spotykamy potężnego, tytułowego Hrabiego Monte Christo, który w imieniu boskiej Opatrzności szuka zemsty na tych, którzy skrzywdzili Edmunda oraz chce wynagrodzić tych, którzy byli mu przychylni.
Tutaj, tak samo, jak w części poprzedniej mamy zarówno momenty, które zapierają dech w piersi i nie dają odłożyć książki na bok, jak i te, w których akcja zdecydowanie spowalnia. Nauczona doświadczeniem wiedziałam jednak, że każdy taki wolniejszy moment do czegoś nas prowadzi, a na końcu wszystkie elementy układanki wskoczą na swoje miejsce. “Hrabia Monte Christo” jest jak wieloetapowe puzzle. Wyobraź sobie, że masz przed sobą układankę, starasz się poskładać w jedną całość podane wątki i postacie. Okazuje się, że z wszystkich elementów udaje Ci się ułożyć nie jeden, ale kilka obrazków. Jednak kiedy spojrzysz na to z dalszej perspektywy, zauważysz, że każdy z tych obrazków staje się kolejnym puzzlem, które razem tworzą ogromny, fascynujący obraz.
W tej powieści jest wszystko, czego można szukać w literaturze. Jest miłość, są pieniądze, kariera i intrygi, które prowadzą do zemsty. Bo właśnie o tym opowiada autor – o zemście. Szlachetność miesza się z nikczemnością, miłość z odrazą, życie ze śmiercią. Aleksander Dumas pokazuje nam działanie świata na przykładzie wykreowanych tutaj postaci. I chociaż akcja dzieje się około 200 lat wstecz, to wciąż jest niezmiernie aktualna.
Po klasykę literatury sięgam zdecydowanie za rzadko, choć zdarza mi się to w miarę regularnie. Przynajmniej raz w roku staram się nadrobić największe zaległości z tej kategorii książkowej. I chociaż nie mam na swoim koncie dziesiątek przeczytanych pozycji, to śmiało mogę powiedzieć, że “Hrabia Monte Christo” był jak dotąd najbardziej porywającą klasyczną powieścią, z jaką miałam do czynienia. Jestem zachwycona kunsztem literackim autora i wielowątkową fabułą, która nie raz chwytała za serce. Być może nieco rozczarowało mnie zakończenie, ale w tej powieści, jak i w prawdziwym życiu, nie wszystko może iść po naszej myśli. Gorąco, gorąco polecam.
Anita Szynal – Wójtowicz