Amerykańską wersję serialu “The Office” poznałam dzięki mojemu mężowi kilka lat temu i bardzo mi się podobała. W naszym domu często można usłyszeć żarty pochodzące z tego mockumentu, a już szczególnie kultowy tekst: “that’s what she said”?. Nic więc dziwnego, że jak najszybciej chciałam zapoznać się z książką o kulisach serialu.
“The office. Opowieść o kultowym serialu” została napisana przez Andy’ego Greene’a, a w zasadzie nie tyle napisana, ile zredagowana. Zebrał on liczne wywiady z aktorami, twórcami programu, krytykami telewizyjnymi i wieloma, wieloma innymi osobami i umieścił w jednym ogromnym wywiadzie. Dzięki tej książce zostajemy zabrani za kulisy serialu, poczynając od brytyjskiego oryginału, przez początki wersji amerykańskiej, jej wszystkie sezony, aż do odcinka końcowego, a nawet czegoś więcej.
Podobało mi się przede wszystkim to, że w książce przypomniane są wszystkie najważniejsze wątki serialu. Co więcej, każdemu kluczowemu odcinkowi został poświęcony oddzielny rozdział, dzięki czemu mogliśmy się o nim sporo dowiedzieć. Tym bardziej że na dany temat wypowiada się kilka osób, więc mamy tutaj różne (choć zazwyczaj zbliżone) punkty widzenia. W środek książki zostały też wklejone fotografie z planu serialu. Jedynym minusem pod tym względem dla mnie było to, że jest ich zbyt mało. Wolałabym też, żeby były rozrzucone po książce i dopasowane tematycznie do treści, ale to już moje osobiste widzimisię.
Niestety ogromnym minusem dla mnie był sposób, w jaki osoby wypowiadały się o serialu. Owszem, bardzo lubię tę produkcję. Oglądałam całość dwa razy i po lekturze tej książki wróciłam do niej ponownie, również uważam, że jest to ponadprzeciętny serial, ale nie jest AŻ TAK wybitny. Aktorzy, reżyserowie, scenarzyści, producenci… wszyscy! Dosłownie wszyscy wyrażają się o “The Office”, jakby było to coś nadzwyczajnego, genialne dzieło, niedościgniony utwór. Ale nie… To tylko serial. Być może jeden z lepszych, jakie znam, ale jednak to tylko serial. W pewnym momencie zaczęło mi po prostu przeszkadzać to całe zadufanie. Jakby tego było mało, odniosłam wrażenie, że według osób wypowiadających się, wszystko, co tylko nie jest wspaniałym “Biurem”, jest do kitu (nawet produkcje stworzone przez tych samych ludzi). Być może to moja nadinterpretacja, ale kłuło mnie to w oczy.
Mimo wszystko uważam, że jest to pozycja, którą każdy fan serialu powinien znać. Zawiera mnóstwo ciekawostek i sprawia, że ponownie chce się zagłębić od nowa w świat firmy papierniczej ze Scranton. Poza drobnymi, choć dosyć licznymi literówkami książkę czytało się znakomicie, dlatego mimo wszystko polecam zainteresowanym sięgnięcie po nią.
Anita Szynal – Wójtowicz