Postaci Fiodora Dostojewskiego nikomu przedstawiać nie trzeba, każdy, kto przygotowywał się do matury zna albo znać powinien przynajmniej fragmenty najważniejszego utworu tego rosyjskiego pisarza, czyli \”Zbrodnię i karę\”. Najczęściej jednak na tym znajomość twórczości Dostojewskiego się kończy.
Ten stan rzeczy próbuje zmienić Wydawnictwo MG, sięgając po dzieła rosyjskiego realisty. Skorzystałam z tej okazji i sięgnęłam po nieznaną mi powieść \”Skrzywdzeni i poniżeni\”. Mając w pamięci sceny ze \”Zbrodni i kary\” spodziewałam się ciężkiej, naładowanej naturalizmem prozy. Czy tak było?
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest Iwan Piotrowicz, zwany Wanią. Wania stara się przeżyć w Petersburgu, pisząc powieści, opowiadania i artykuły do prasy. Zarówno profesja, jak i niektóre wydarzenia z życia Wani jednoznacznie wskazują na elementy autobiograficzne. Głównym tematem książki nie są jednak losy samego narratora, choć poznajemy je dosyć dokładnie, a perypetie pięknej Natalii Nikołajewnej, którą Wania kocha czystą i pozbawioną egoizmu miłością. Młoda kobieta, choć darzy Wanię sympatią, to zakochuje się bez pamięci w bogatym Alioszy, synu księcia Piotra Aleksandrowicza Wałkowskiego. Młodzieniec odwzajemnia te uczucia, naiwnie przy tym wierząc, że możliwy będzie mezalians.
W tle burzliwego i pełnego niespodziewanych zawirowań romansu toczy się zwyczajne życie z jego jasnymi i ciemnymi sprawami. Przy czym zło zdaje się dominować i do końca ma się obawy, że pochłonie także ludzi dobrych choć niezwykle naiwnych.
Obok głównego trójkąta miłosnego poznajemy losy rodziców Natalii i ich związki z księciem Wałkowskim. Wraz z bohaterami przemierzamy petersburskie ulice i zaułki, zaglądając tak do arystokratycznych salonów, jak i do domów mieszczańskich, czy ubogich pokoików plebsu. Petersburg opisany przed Dostojewskiego tętni życiem. Ludzie pracują, bawią się dyskutują, uprawiają seks, pija alkohol. Pogrążają biedniejszych i słabszych od siebie bądź dla odmiany starają się im pomóc. Bohaterowie są pełnowymiarowi, niezwykle plastyczni, pełni emocji i sprzeczności. Jedyną postacią ulepioną z innej gliny zda się Wania, gdyż trudno uwierzyć, by człowiek szaleńczo zakochany w kobiecie nie odczuwał zazdrości, widząc ją w objęciach kochanka, a o swoich cierpieniach mówił z powściągliwością, swój czas dzieląc między pomoc Natalii i Alioszy, wspieraniu jej rodziców oraz próbując wyciągnąć z największego miejskiego bagna nastolatkę Nelly.
Powieść wciąga od samego początku, choć trzeba nastawić się na dziewiętnastowieczną narrację, która znacznie różni się od współczesnych kanonów. Napisana jest bogatym, cudownym językiem, a dzięki tłumaczeniu Władysława Broniewskiego mamy pewność, że niczego nie tracimy, nie czytając powieści w oryginale.
Anna Kruczkowska